40-letni Bjoerndalen pokazał swoim młodszym kolegom jak sięgać po medale. Żywa legenda tej dyscypliny w sześciu dotychczasowych startach na igrzyskach olimpijskich zdobyła aż 12 krążków, w tym siedem złotych.
Norweg wygrał zaledwie o 1,3 sekundy, ale musiał zaliczyć jedną rundę karną, podczas gdy będący tuż za nim Austriak strzelał bezbłędnie.
Czy Polacy rozczarowali? Nikt nie oczekiwał, że nagle nasi reprezentanci włączą się do walki o medal, jednak żadnemu z nich nie udało się zająć miejsca nawet w czołowej sześćdziesiątce.
Najlepszy z Polaków, Krzysztof Pływaczyk, był na 64. pozycji, choć odnotował tylko jedno pudło na strzelnicy.
Będzie pierwszy medal dla Polski? Relacja na żywo z drugiego dnia igrzysk>>>
- Bez tego jednego błędu na pewno załapałbym się do biegu pościgowego. Warunki dla wszystkich były takie same i nie odegrały tutaj większej roli. Na treningach czułem się dużo lepiej, dzisiaj po prostu miałem gorszy dzień - powiedział Pływaczyk.
Łukasz Szczurek był na 77. miejscu i nie był zadowolony ze swojego występu.
- Strzelanie był bardzo nieskładne. Trzeba będzie dobrze poukładać treningi, żeby ta dyspozycja wzrosła. Dzisiaj było bardzo ciężko, ale wcześniej miałem kontakt z zawodnikami z czołówki i nie wyglądało to źle. Spróbuję popracować nad strzelaniem i powalczyć w biegu długim.
Trener Adam Kołodziejczyk wyraził swój żal nad postawą polskich reprezentantów w tym biegu.
- Niestety, panowie prezentują taki poziom, jaki dzisiaj pokazali, takie wyniki nie są zadowalające. Niestety, te miejsca są słabe. Liczyliśmy na awans do biegu pościgowego.
W niedzielę liczymy na to, że niesmak po biathlonowym występie panów poprawią polskie reprezentantki.
W sprincie na 7,5 km wystąpią cztery podopieczne trenera Adama Kołodziejczyka. Pierwsza z nich, Krystyna Pałka, ma wyruszyć na trasę o 15.34.
ps