Relacja z biegu na 10 km techniką klasyczną >>> TUTAJ <<<
Dziennikarz radiowej Jedynki relację z biegu Justyny Kowalczyk rozpoczął od przypomnienia tego, że Polka startuje ze złamaną piątą kością śródstopia. - To tak jakby dziecku odebrać ulubioną zabawkę, a mężowi pilota od telewizora, to tak jakby mąż nie pozwolił żonie, która ma chandrę, iść do fryzjera - komentował Zimoch.
- Zginęła na chwilę, a teraz pnie się do góry. Jej czerwony kombinezon pięknie błyszczy na tle białej krainy. Będą działy się cuda na trasie - relacjonował Zimoch. - To tak jakby usiąść do stołu i grać w pokera, grać w słynnym filmie "Żądło", to jest poker nie tylko zawodniczek, ale całych sztabów - wykrzykiwał Zimoch.
Na półmetku biegu narciarskiego na 10 km techniką klasyczną komentator mówił: "Cierpienie i ból są kajdankami złączone z naszą zawodniczką. Jest już na stadionie, kończy pierwszą pętlę (...). Narty jak żelazka prasują maź śnieżną. Przewaga Polki rośnie!".
- Ten złoty medal wcale nie jest tak daleko jak Elbrus na Kaukazie, ten medal jest coraz bliżej, ten medal jest na wyciągnięcie ręki - kontynuował Zimoch. - Kokos szczęścia i radości niemal spadł z drzewa, ale... aby napić się tego złotego soku trzeba go jeszcze przeciąć - dodał dziennikarz.
Kolejne kilometry pokonywane przez Justynę Kowalczyk wzmagały emocje. - Już się wychyla, taka charakterystyczna, przygarbiona... Jest fantastyczny czas! Pozostały 2 kilometry nerwowej walki (..). Gdyby żył Leonardo da Vinci to nie Mona Lisa byłaby najbardziej tajemniczą kobietą - krzyczał Zimoch.
- Odpocznij teraz, wbijaj te kijki jak topory! Uważaj, zakręt w prawo - podpowiadał Zimoch, jakby ramię w ramię walczył z Justyną o medal. - Te kijki są jak przęsła wielkiego mostu, Justyna przyspiesza! - podgrzewał atmosferę komentator.
- A teraz podnieś ręce, bo jesteś mistrzynią olimpijską! - wykrzyczał z ulgą w głosie Zimoch. - Na Anioł Pański biją dzwony o 12., ale niech biją także z tego powodu, że Justyna Kowalczyk zdobyła złoty medal - zakończył relację dziennikarz Jedynki.
mr, PR1