Relacja na żywo z konkursu w Soczi
- Po przebudzeniu czułem się tak fatalnie, że zastanawiałem się, czy nie zrezygnować z dzisiejszych zawodów, wyleczyć się i poczekać do dużej skoczni. Ale na szczęście z biegiem dnia samopoczucie się poprawiało, poszedłem na trening, rozruszałem się i wszystko trochę rozeszło się po kościach - powiedział Stoch na konferencji prasowej na Krasnej Polanie.
W ubiegłym roku sięgnął po mistrzostwo świata na dużym obiekcie we włoskim Predazzo, w niedzielę zwyciężył w olimpijskim konkursie na normalnej skoczni w Soczi.
- Nie wiem skąd ten ból głowy, być może ze stresu. Czasem każdemu się zdarza, że ma słabszy dzień, źle się czuje. W ciągu dnia zmuszałem się do ruchu, aby tylko nie kłaść się do łóżka i nie dać rozłożyć chorobie. Wiedziałem, że muszę wydobrzeć na wieczór. Dostałem leki, oczywiście tylko takie dozwolone. A trener Łukasz Kruczek w ogóle nie przyjmował do wiadomości, że mógłbym nie skakać - stwierdził.
W pierwszej serii Stoch uzyskał 105,5 m, w drugiej 103,5, a łączna nota wyniosła 278 pkt. Zdecydowanie wyprzedził Słoweńca Petera Prevca i Norwega Andersa Bardala. Polak był faworytem konkursu, przecież jest liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, wygrał też dwa ostatnie konkursy tego cyklu w niemieckim Willingen.
- Pierwszy skok był bardzo dobry, ale potrzebny był jeszcze jeden. Przecież po pierwszej serii zawody się nie kończą. W tym drugim wyszedłem trochę nisko, lecz potem było dobrze. Generalnie to nie były najlepsze skoki w karierze, da się skakać jeszcze lepiej. Choć jeśli chodzi o Soczi, to były moje najlepsze próby i jedne z najlepszych tej zimy - przyznał złoty medalista.
Stoch został drugim polskim mistrzem olimpijskim po Wojciechu Fortunie. Ta sztuka nie udała się Adamowi Małyszowi, mimo że zdobył cztery medale olimpijskie.
- Czuję się fantastycznie, jednak wciąż to do mnie nie dociera. Może to się zmieni, kiedy medal zawiśnie na mojej szyi. W końcu ziściło się wielkie marzenie. Wciąż wydaje mi się, że to sen - dodał.
Złoty medal zadedykował rodzinie i trenerom. Pogratulował też kolegom z drużyny, którzy w olimpijskim debiucie byli w czołówce - Maciej Kot zajął siódme miejsce, a Jan Ziobro 13.
- Ja nic nie musiałem, nikomu nic nie obiecywałem, tylko robiłem swoje. Tak też będę robił na dużym obiekcie, choć jeszcze na nim nie skakałem. Będę robił swoje w konkursie indywidualnym w sobotę i przede wszystkim w drużynowym. A jak się ułoży, czas pokaże - powiedział Stoch, który złoty medal olimpijski odbierze w poniedziałek.
Relacja na żywo z 2. dnia igrzysk
man