Polskie Radio Dzieciom

O dwóch takich, co odnaleźli harmonię

Ostatnia aktualizacja: 05.02.2022 11:30
W Źródełku poznaliśmy dwóch utalentowanych braci z Mistowa koło Mińska Mazowieckiego, którzy podzielą się z nami swoją niezwykłą pasją! Karolina Ociepka zabrała nas w wyjątkowy region Wielkopolski – Region Kozła! Kto to taki, ten Kozioł i z czego słynie? Witold Vargas zaprosił nas do wzięcia udziału w kolejnej przygodzie sprytnego kłobuka Pietucha, a dzieciaki z House of Montessori wytropiły znaczenie starego ludowego przysłowia!
Audio
  • O dwóch takich, co odnaleźli harmonię (Polskie radio dzieciom/Źródełko)
Bracia Laszkowscy: Kuba i Filip
Bracia Laszkowscy: Kuba i Filip Foto: Piotr Dorosz

Piotr Dorosz zaprosił Słuchaczy Źródełka do Mistowa koło Mińska Mazowieckiego. Działa tam kapela braci Laszkowskich. Brzmi poważnie? A pewnie! Ale uwaga – wcale nie chodzi tu o kapelę sędziwych braci muzykantów (jaką była na przykład Kapela Braci Metów). Ci artyści są bardzo, bardzo młodzi! To uczniowie szkół, a zafascynowała ich muzyka rodzimego regionu – Mazowsza Wschodniego – i osoba wybitnego harmonisty! Stanisław Ptasiński z Wielgolasu koło Latowicza (bo koło Mińska są jeszcze dwa inne Wielgolasy), bo o nim mowa, urodził się w 1936 r. Jest jednym z ostatnich muzykantów tego pokolenia na ziemi mińskiej! Właściwie, to nie tylko harmonista, ale multiinstrumentalista! Bo choć znany jest z doskonałej gry na harmonii, to nie straszne mu także trąbki i saksofony!

Ale powiedzmy dwa słowa o samej harmonii! Po pierwsze, harmonia, choć podobna do akordeonu, nie jest tym samym, co akordeon. Po drugie, harmonia, na której gra Kuba Laszkowski to harmonia pedałowa. Dlaczego „pedałowa”? Może to skrzyżowanie instrumentu z rowerem? Nie do końca! Na pewno widzieliście kogoś, grającego na akordeonie albo harmonii. Taki muzyk caaały czas rusza rękami – rozciąga i „zgniata” miech, dzięki czemu tłoczy powietrze do instrumentu. Ale czy wygodnie tak ruszać rękami przez całą noc? Albo i dwie noce? Tak przecież trzeba było robić na wiejskich weselach! Na szczęście Polacy wymyślili harmonię pedałową! W takim instrumencie powietrza nie wtłacza się do instrumentu, rozciągając miech! Harmonię podłącza się do rury, która przyłączona jest do pedałów, podobnych, jak te w maszynie do szycia. Takie dwa pedały naciska się nogami naprzemiennie: prawa-lewa-prawa-lewa i dzięki temu powietrze trafia do harmonii. Efekt? Ręce nie bolą wcale i można grać i grać!

Więcej o mistrzu można dowiedzieć się z wydawnictwa płytowego z książeczką „Stanisław Ptasiński – harmonista z Wielgolasu”, opublikowanego przez wydawnictwo DUX, przygotowanego przez Bogusławę Retkowską i Piotra Dorosza

Stanisław Ptasiński uczył gry na różnych instrumentach, nawet dętych – przez wiele lat prowadził w Wielgolesie orkiestrę dętą. Wszyscy jego uczniowie już dorośli i albo grają na własną rękę, albo zarzucili granie w ogóle. Przez wiele więc lat do Mistrza nie zaglądali uczniowie… Aż tu nagle pojawiło się dwóch sympatycznych chłopców – braci, którzy postanowili uczyć się od sędziwego muzykanta! Pan Ptasiński zgodził się i od tej pory Kuba (starszy) i Filip (młodszy) regularnie przyjeżdżali z Mistowa do Wielgolasu. Współpraca przyniosła wspaniałe efekty, a młodzi muzykanci okazali się niezwykle utalentowani. W minionym roku otrzymali I nagrodę na 55. Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, w kategorii „Mistrz-uczeń”!

dwójka harmonia 280.jpg
Jeszcze więcej o Stanisławie Ptasińskim przeczytasz tutaj!

Ta kapela jest naprawdę wyjątkowa! Musicie wiedzieć, że w okolicy nie ma innego składu złożonego z dzieci, który odtwarzałby tak wiernie muzykę tradycyjną regionu! Kuba gra nie tylko na harmonii, ale i na skrzypcach (uwaga! Jest samoukiem!), a jego młodszy brat Filip na akordeonie i bębenku! Ale jak to się właściwie stało, że młodzi chłopcy zaczęli swoją przygodę z Mistrzem Ptasińskim z Wielgolasu?

- Pojechalem kiedyś na przegląd kolędniczy i taki panpowiedział, że może dać mi radziecką 120-basową harmonię, tylko że leżała bardzo długo nieużywana. Po trochu, po trochu ją naprawiałem. Później, w internecie, znalazłem pana Ptasińskiego, zdobyłem kontakt, pojechaliśmy się do niego uczyć! – mówił Kuba Laszkowski.

- To już 3 lata, jak się u niego uczymy! – Dodał Filip Laszkowski, który chwycił za bębenek, by gać z bratem, ale ma plan, by zająć się także grą na harmonii. Póki co, świetnie gra na akordeonie!

 

Karolina Ociepka wyjaśniła nam, czym właściwie jest „region” i oczywiście, co to jest Region Kozła! Czy to takie miejsce zamieszkałe przez same kozy i kozły? Nie do końca… Region Kozła to taki obszar w Wielkopolsce (czyli województwie, w którym leży Poznań), który już od średniowiecza (to już 700 lat!) słynie z gry na pewnym bardzo ciekawym instrumencie, zwanym kozłem! Kozioł to takie dudy. A te konkretne, zwane kozłem, są znane właśnie w Wielkopolsce! Dla porównania – na Podhalu, po drugiej stronie Polski, w górach – gra się na kozie, to także dudy, ale nieco inaczej brzmiące i inaczej zbudowane! A musicie wiedzieć, że dudy o jeden z najstarszych instrumentów na świecie! Podobno grano na nich nawet… 3 tysiące lat temu!! Pani Karolina opowiedziała nam o koźle i innych odmianach dud występujących w Wielkopolsce. Posłuchajcie koniecznie!

Kłobuk Pietuch ledwo uszedł z życiem po ostatniej przygodzie w wodzie, z piskorzami. Na szczęście otrząsnął się i wyruszył na dalsze poszukiwania pana Macieja. Trafił na rozstajne drogi, a to niedobre miejsce… wiadomo, że to właśnie na rozstajach spotykają się wszelkie złe moce! Czarownice, diabełki, złośliwe duchy… na przykład Bełty – demony przestawiające drogowskazy i doprowadzające podróżników do błądzenia po ścieżkach. Pietuch ruszył jednak dzielnie przez rozstajne drogi i istny labirynt ścieżek! Patrzył na drogowskazy, aż nagle zorientował się, że ktoś poprzestawiał znaki… Jak potoczyła się dalej jego historia? Posłuchajcie!

„Czasem luty ostro kuty, czasem w luty same pluty” – to ludowe przysłowie na dziś! Zaraz, zaraz luty-kuty? Pluty? Czym są te pluty? I czy miesiąc luty podkuwa się jak konia? Maks, Joni, Nel i Nina zastanawiali się nad tym intensywnie.

- Luty kojarzy się z lodem – mówiła Nina. Zauważyła także, że jak mróz szczypie w policzki, można powiedzieć, że kłuje. Słusznie!

W lutym bywa różnie – czasem mróz, czasem odwilż i plucha. O tym właśnie jest to przysłowie. „Luty ostro kuty” to taki, że aż końskie kopyta podkute podkowami stukają o lód. Innym razem „same pluty”, czyli pluchy – błoto i kałuże.

***

Tytuł audycji: Źródełko 

Prowadził: Piotr Dorosz

Data emisji: 6.02.2022

Godzina emisji: 11.00


 

Zobacz także