Polskie Radio Dzieciom

Jesienne opowieści

Ostatnia aktualizacja: 21.11.2021 12:00
W "Źródełku" mówiliśmy co nieco o jesieni i jej urokach. Poznaliśmy tez jesienne przysłowie, a Witold Vargas zdradził nam kilka tajników sztuki opowiadania! 
Audio
  • Jesienne opowieści (Polskie Radio Dzieciom/Źródełko)
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjneFoto: pixabay

Dziś słów kilka o jesieni! Czym różni się od lata? Jak wygląda jesienny, a jak letni sad? O jesieni widzianej młodym okiem opowiadał Staś Dorosz, a jego tata – Piotr – wspominał czasy swojego dzieciństwa na wsi…

- Mój dziadek miał wielki sad z jabłoniami! Miał aż kilometr długości! Jakby położyć cztery budynki takie jak Pałac Kultury i Nauki jeden za drugim, to byłby mniej więcej kilometr – tłumaczył Piotr Dorosz. Jak widzicie, kilometr to naprawdę nie mało! Mały Piotr uwielbiał chodzić wielkiego dziadkowego sadu. Wczesną jesienią było tam wyjątkowo cudownie – cały sad pachniał jabłkami, których na jabłonkach rosło całe mnóstwo!

- Jesienią jest zimniej, ale kolorowo! Lubię jesienią sprzątać z kolegami liście w przedszkolu i takie tam. Bo jesienią one spadają, przez wiatr, który jest bardzo silny! A te liście, które są zielone latem, na jesień robią się pomarańczowe i żółte, bo nie ma słońca – mówił Staś Dorosz. Razem ze swoim tatą Staś ostrzegł nas także przed paleniem liści w ogrodach. Dlaczego? Ponieważ w takiej kupie liści uzbieranej w ogródku mogą zamieszkiwać jeże! Dlatego zawsze przed spaleniem takich liści warto przebrać je i sprawdzić, czy nie zamieszkał w nich pożyteczny ogrodowy sąsiad – jeżyk!

W dniu, kiedy emitowaliśmy ten odcinek Źródełka, mamy już późną jesień. Większość jabłek spadła już z drzew, a na trawie pojawił się szron – taki biały skrzący się „osad”. To oznaka przymrozków.

Właśnie kończy się tegoroczna edycja Festiwalu Sztuki Opowiadania. Dlatego nasz opowiadacz – Witold Vargas opowiadał o... sobie! I o tym, co robił, zanim został opowiadaczem oraz czy opowiadanie historii jest trudne…  

- Opowieść jest w moim życiu zakończeniem i początkiem pętli życiowej. Na samym początku słuchałem opowieści mojej babci, która była opowiadaczką, to było jej powołanie – mówił Witold Vargas. A musicie wiedzieć, że Witold urodził się nie w Polsce, ale bardzo daleko, w wysokich górach Boliwii w Ameryce Południowej! Jego babcia była znaną na całą wioskę opowiadaczką. Gdy zaczynała swoje opowieści, do jej chaty schodzili się wszyscy mieszkańcy wsi, zasiadali wokół niej i zasłuchiwali się w historiach! Już wtedy mały Witek czuł, że dzielenie się z ludźmi historiami to coś niezwykłego, wspaniały dar.

- Czułem, że tez chcę opowiadać, gdy już do tego dorosnę! I przeszedłem w swoim życiu długą drogę, by do tego dojrzeć. Wszystko, co poza tym robiłem, było przygotowaniem do tego. Pisanie książek, ilustrowanie, granie na instrumentach… - mówił Witold Vargas.

A propos grania na instrumentach – nasz Opowiadacz grał w zespole Varsovia Manta! Jednym z pierwszych zespołów grających muzykę świata w Polsce. Varsovia Manta grała muzykę Andów – gór w Ameryce Południowej, które Witold Vargas dobrze znał z dzieciństwa, ponieważ właśnie tam się urodził! Gra się tam charakterystyczną muzykę, na bardzo ciekawych instrumentach. W Warszawie było już kilka osób, które bardzo chętnie grały muzykę południowoamerykańską. Vargas dołączył więc do zespołu.

- „Manta” oznacza „z” – tłumaczył Opowiadacz. – A więc „Varsovia Manta” oznacza „Z Warszawy”.

Kiedy Piotr Dorosz był jeszcze małym, pięcioletnim Piotrkiem, rodzice zabrali go na koncert zespołu Varsovia Manta. Wtedy nasz prowadzący nie wiedział jeszcze, że za kilkadziesiąt lat będzie rozmawiał z grającym w zespole muzykiem, tworząc audycję dla dzieci!

Do tego oczywiście usłyszeliśmy kolejną opowieść Witka Vargasa – tym razem, z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Dziecka (20.11) – była to historia o pewnym niezwykłym, znalezionym w lesie chłopcu, do którego wiejska społeczność początkowo odnosiła się bardzo nieufnie. Ale spokojnie, historia kończy się szczęśliwie! Jak? O tym przekonacie się, słuchając audycji!

A skoro o jesieni mowa, czas i na jesienne przysłowie. Tym razem zastanówmy się nad znaczeniem przysłowia "W listopadzie goło w sadzie". Co sądzą o nim przedszkolaki z House of Montessori? Maks, Ida i Gutek powiedzieli nam, że listopad to taki czas, gdy w sadzie już nic nie ma – ani kwiatów, ani liści. Tylko „gołe” drzewa, pozbawione liściastego „ubranka”. Zresztą, nazwa „listopad” też jest związana z opadaniem liści – „listopad” to taki „liść-opadł”. Nie tylko w sadach, ale i parkach czy lasach, liście opadają już z drzew. Ale są piękne i kolorowe! Warto więc przejść się w takie miejsce i zobaczyć jak barwne może być jesienią! 

***

Tytuł audycji: Źródełko

Prowadził: Piotr Dorosz

Data emisji: 21.11.2021

Godzina emisji: 11.00


 

Zobacz także