Na szczęście przetrwały piękne żniwne i dożynkowe pieśni! Mówią one o bardzo ciężkiej żniwnej pracy. Żniwa w polu odbywały się kiedyś ręcznie, bez pomocy kombajnów. Najgorsze było cięcie sierpem i „odbieranie” za kosiarzem, ponieważ wymagało pracy w nieustannym pochyleniu. Teraz kombajn nie tylko zbiera zboże, ale i „młóci je” – wytrzepuje z kłosów ziarno, po czym wysypuje te ziarna na przyczepę. Kiedyś nie można było zboża młócić od razu po ścięciu. Stawiało się je w snopki i czekało aż przyjedzie wóz z koniem, by załadować zboże i zawieźć do stodoły. A to dopiero początek prac przy zbożu.
Do żniw przystępowano tylko przy ładnej pogodzie, kiedy padał deszcz, nie można było pracować. O tym, jak żniwiarze prosili deszcz, by nie padał oraz Boga, by zesłał ładną pogodę, śpiewała nam Ania Broda.
Prace w polu trwały od rana do wieczora. Wyobrażacie sobie na pewno, że całodniowa praca przy piekącym słońcu nie należała do przyjemnych. Jak słusznie zauważył Staś Dorosz – trzeba było ciągle się schylać, nie było klimatyzacji, a sierpniowe słońce bardzo grzało! Na głowie tylko chustka, żadnych daszków! Dlatego w niektórych pieśniach żniwnych możemy usłyszeć, jak żniwiarze proszą słońce, by szybciej zachodziło.
Musicie też wiedzieć, że chłopi byli wyzyskiwani. To znaczy: musieli oni pracować za darmo na polach bogatego dziedzica, byli traktowani jak darmowa siła robocza bez żadnych praw.
Hej przoduje przodownica, przoduje… śpiewał zespół „Swańki” z Wyryk. Kim była „przodownica”? Tak nazywana była żniwiarka, która najszybciej ścinała zboże. W pieśni śpiewanej przez „Swanki” pojawił się także motyw „dożynek” – święta po skończonych żniwach. Żniwiarze pletli wówczas wieniec z odrobiny zboża z pola i wyruszali z pola do dworu w uroczystym pochodzie.
Plon niesiemy plon, w gospodarza dom | Hej, otwierajcie szeroko wrota, bo już skończona w polu robota… śpiewali wówczas chłopi. Gdy dochodzili z wieńcem do dworu, wręczali zboże gospodarzowi i prosili o zapłatę i poczęstunek. Żniwiarze prosili również – pieśnią oczywiście! – by z dworu wyszła także gospodyni i zobaczyła, że zboże jest dobrze zżęte. O tym usłyszeliśmy w pieśni śpiewanej przez Marcina Lićwinko.
Bywało i tak, że chłopi naśmiewali się ze swojego pana, gospodyni i innych osób pracujących we dworze. Takie żarty usłyszeć mogliśmy w pieśni „uOd pod Dębic pędzi burza” grupy śpiewaczej „Góra Bałdychowska”.
***
Tytuł audycji: Źródełko
Prowadził: Piotr Dorosz
Data emisji: 31.07.2021
Godzina emisji: 11.00