Wielka trójka Folkowego Fonogramu Roku 2013:
1. Bracia Oleś & Jorgos Skolias "Sefardix" (ForTune) - Folkowy Fonogram Roku 2013
2. Janusz Prusinowski Trio „Po kolana w niebie” (Słuchaj Uchem/Oriente)
3. Bubliczki „Trubalkan” (Dobrze Wiesz Nagrania)
Fot. Grzegorz Śledź/PR2
A oto opinie jurorów
Simon Broughton (Songlines Magazine)
1. Janusz Prusinowski Trio: Knee-Deep in Heaven (Słuchaj Uchem/Oriente)
Ze wszystkich 10 płyt ta najbardziej i najciekawiej zwraca się w stronę dziedzictwa polskiej muzyki ludowej. Większość muzyki JP Trio pochodzi z tradycyjnych źródeł. Jeden z utworów został zaczerpnięty z kolekcji Oskara Kolberga. Kilka kolejnych zespół przejął od starych mistrzów, takich jak Maria Siwiec, Marian Lipiec, Anna Koperkowa czy Kazimierz Meto. Ten album jest swoistą lekcją na temat ogromnej różnorodności mazurków o rozmaitych tempach i akcentach. Ale nie chodzi w nim tylko o imitowanie przeszłości. JP Trio stworzyło żywą muzykę do tańca, która jednocześnie jest zakorzeniona w tradycji. Muzycy rozszerzyli instrumentarium o flet, klarnet i trąbkę. Teraz w zespole gra pięciu stałych członków. Ich repertuar także się rozszerzył i zawiera obecnie utwory pisane do wierszy Leopolda Staffa i Rabindranatha Tagore’a. Ta płyta jest mocnym wyrażeniem wiary w siłę tradycyjnej polskiej kultury. (tłum. Natalia Janota)
[Of all 10 discs, this was the one that seemed to be paying the most vital and exciting tribute to Poland’s traditional music heritage. Much of it comes from traditional sources: there is one tune taken from Oskar Kolberg’s collection and other tunes learned from old-master musicians like Maria Siwiec, Marian Lipiec, Anna Koperkowa and Kazimierz Meto. The album is like a lesson in the variety of forms a mazurka can take with different speeds and accents. But it’s not just a question of imitating the past, but making a living, danceable sound, rooted in tradition. The JP Trio expands the instrumentation to include flute, clarinet and trumpet with five regular members. The repertoire is expanded too with settings of poetry by Leopold Staff and Rabindranath Tagore. A powerful statement of faith in the strength of Poland’s traditional culture]
2. Bubliczki: Trubalkan (Dobrze Wiesz Nagrania)
Tak, to prawda: jest bardzo wiele kapel, które czerpią z tradycji bałkańskich orkiestr dętych. Gdy jednak pominie się okropne i banalne zdjęcie zespołu, ci muzycy grają naprawdę w świetnym stylu i z genialnym poczuciem humoru. Muzyka autorstwa akordeonisty Mateusza Czarnowskiego jest oryginalna, o dynamicznym brzmieniu zdominowanym przez instrumenty dęte (trąbkę, puzon i saksofon), z przyciągającym uwagę przyczynkiem skrzypiec i akordeonu. Dodatkowo w utworze „Okrąc sã wkół” słyszymy zaskakujące i piękne solo na oudzie w wykonaniu Mateusza Szemraja. Na albumie jest chyba trochę za dużo szybkich, hałaśliwych utworów. Jednak całość świetnie nadaje się do tańca. Mamy też do czynienia z bardzo nowatorskim materiałem. Na przykład w utworze „Malôrz”, w którym słychać klarnet basowy i niecodzienny rytm. Chciałbym coś napisać na temat słów piosenek. Podejrzewam, że mogą być całkiem dowcipne zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę tytuły takie jak „Freaklah”. Ale wy będziecie chyba mogli lepiej to ocenić. (tłum. Natalia Janota)
[It’s true, there are many bands paying homage to the traditions of Balkan brass, but apart from the horrible clichéd band photo, these guys are doing it with style and humour. The music is original – by accordion-player Mateusz Czarnowski – and it’s a punchy sound, dominated by horns – trumpet, trombone and sax – but with the welcome addition of violin, accordion and on ‘Okrac sa Wkol’ a surprising and beautiful oud solo from Mateusz Szemraj. There might be slightly too many fast, raucous tracks, but there is a danceable drive here and also inventive material in Malorz, for instance, with its bass clarinet and quirky rhythm. I’d like to say something about the words, which I suspect might be quite witty with titles like ‘Freaklah’, but you will be a better judge of that.]
3. Meadow Quartet: The Erstwhile Heroes (Multikulti Project)
Meadow Quartet to czterech muzyków: klarnecista, altowiolista, akordeonista i kontrabasista oraz gościnnie perkusista Tomas Dobrovolskis. Zespół wykonuje autorską muzykę, z mocnymi wpływami klezmerskimi i jazzowymi. Kompozycje autorstwa klarnecisty Marcina Malinowskiego są interesujące i nowatorskie. Malinowski tworzy dłuższe utwory z prostych elementów, w duchu tradycji Kroke, oraz Bester Quartet. Mamy tu do czynienia z ogromną różnorodnością nastrojów i struktur muzycznych. Utwór „A Mystery Tour” otwierający album jest dynamiczny i obdarzony ogromną energią. Kolejny utwór, zatytułowany „The Prophesy”, ma wolniejsze tempo. Jednak znalazły się w nim naprawdę interesujące fragmenty grane na kontrabasie. Szczególnie podoba mi się klarnet Malinowskiego. Czy tytuł albumu i nazwy utworów mają jakieś znaczenie? Nie mam pojęcia. Ale ten debiut naprawdę robi wrażenie. (tłum. Natalia Janota)
[The Meadow Quartet are a four musicians – clarinet, viola, accordion and bass, with guest percussionist Tomas Dobrovolskis – playing original music with a strong klezmer and jazz influence. The compositions, by clarinettist Marcin Malinowski, are interesting and inventive, creating sustained pieces from basic ideas, following in the traditions of Kroke and the Bester Quartet. There’s a rich variety of moods and textures. The opener, ‘A Mystery Tour’, is punchy with a muscular drive. The following track, ‘The Prophesy’, is slow but with really interesting effects on the bass. I particularly like the clarinet playing of Malinowski. Is there a significance to the album title and the names of the pieces? I don’t know. But it’s an impressive debut.]
***
Johannes Theurer (World Music Charts Europe)
1. Bester Quartet: “Krakoff” (Fortune Production)
Nietypowy materiał, solidne podstawy wspólnej gry, sprawność wykonania są elementami niezbędnymi do opanowania wyzwań kompozycji. Są też warunkiem zaprezentowania indywidualnej pracy każdego z artystów. Grupa utalentowanych muzyków, grających dobrze, bezpretensjonalnie i w sposób pozbawiony nudy. Raz lekko, raz ciężko, czasem głęboko, a czasem intensywnie. Jestem zachwycony płynnością wykonania. W utworach tradycja jest obecna przez cały czas, jest źródłem wiedzy i trzonem całego przedsięwzięcia. Bester Quartet wykorzystuje ją, żeby stworzyć fantastyczne współczesne wykonanie, nie ocierając się jednocześnie o banał.
Koncertowe DVD z całą pewnością nie zachwyca. Jednak im więcej je oglądałem, tym bardziej mi się podobało. Fascynowała mnie możność obserwowania wzajemnych zależności muzyków i ich scenicznego skupienia. W końcu zrozumiałem, że podziwiam poszczególne utwory jakbym tam był. (tłum. Natalia Janota)
[Original material, solid team-player abilities, ‘correct’ performance, the necessary skills to master the challenges of the compositions and show the artistic individual quality of the musicians at the same time. A group of gifted musicians performing it all well, un-pretentious and not boaring. Light or heavy, sometimes deep, sometimes intense. I am impressed by the overall quality. The tradition is always present as a piece of knowledge and a fundament that is in reach - It is used for a briliant contemporary performance and doesn’t impose a conventional behavior. The DVD is definitely not a thriller. But I liked watching it more and more after giving it a try, Because it is so interesting to watch how the artists relate to each other and to see their focused concentration. Finally I noticed myself following the tunes as if I were in that concert.]
2. Bubliczki - Trubalkan (Dobrze Wiesz Nagrania)
Wpływy klezmerskie i bałkańskie można ostatnio uznać za standardową część repertuaru zespołów w całej Europie. Jednak rzadko kiedy jakiś zespół wykonuje muzykę tego rodzaju tak świeżo i solidnie jak Bubliczki. Szczególnie sekcja dęta jest świetna, co miało pozytywny wpływ na aktywny i dynamiczny charakter całego krążka. Album jest jednocześnie poukładany oraz szalony. Aranżacje instrumentów dętych nie są w guście radosnej muzyki do picia, co zdarza się nader często. Co więcej, zespół nie stara się ścigać z autentycznie bałkańskim, niemal wyczynowo szybkim graniem na instrumentach dętych. Element klezmerski bezpretensjonalnie wpasowuje się w ten styl. Pomysły muzyków bez problemu przekładają się na ich umiejętności. Bubliczki lubią to, co robią. Zresztą ja też lubię to, co robią. Nagrania zespołu prezentowałem już w kilku audycjach radiowych w Berlinie. (tłum. Natalia Janota)
[Klezmer & Balkan can be found as recent standard mixture of styles in repertoires all over Europe. But hardly a band performs it as fresh and solid as Bubliczki. The recording in particular of the brass is done very well, which contributes to the active and dynamic impression of the entire CD. It is organized and wild at the same time. The brass arrangements don’t exaggerate in a ‘joy & drinking’ manner that we have heard too often. But at the same time they don’t compete with high-speed-brass-recordings from the actual Balkan. Klezmer comes in naturally. Skills and intentions of the musicians go well together. They like what they do – and I like it a lot as well (and played it already in various programs on the radio in Berlin).]
3. Agata Siemaszko, Kuba „Bobas” Wilk – „Ogień i Woda”
Dwoje utalentowanych muzyków - mocny głos oraz bardzo poprawna, a nawet doskonała, gitara. Ich album jest ciekawy. Mimo, że pod względem muzycznym nie jest wyzwaniem intelektualnym czy wydumanym dziełem. Zespół prezentuje bardzo niekonwencjonalne interpretacje piosenek romskich, z chilloutowymi cechami przywodzącymi na myśl bossa novę czy cool jazz. Jego muzyka nie jest jednak odklejona od życia, a to dzięki oryginalnemu brzmieniu i pomocy zaproszonych przyjaciół. To goście właśnie podnoszą wiarygodność tego krążka. Trzeba docenić, że Siemiaszko i Bobas do nagrania zaprosili akurat tych gości. Cały album jest na wskroś przesiąknięty ciepłą i głęboką atmosferą. (tłum. Natalia Janota)
[Two gifted musicians in front – a strong voice and appropriate or even excellent string strumming. Their CD is interesting. Neither as a musically intellectual challenge, nore as an abstract piece of artistic information. It offers a very cool interpretation of Roma songs. With chillout qualities that remind me of Bossa Nova or Cool Jazz. But they bring the music also back to the living environments with some original sounds and the help of their guests. The guests increase the credibility level of the CD substantially. But: I’m not blaming people for inciting the right guests. The CD exudes a warm and deep atmposphere all the time.]
***
Bartek Chaciński (Polityka)
1. Oleś Brothers & Jorgos Skolias "Sefardix" (ForTune)
Zjawiskowa płyta odnosząca się do muzyki sefardyjskich Żydów poprzez improwizację sekcji rytmicznej (pojawiający się najczęściej w różnych kontekstach jazzowych bracia Oleś) i niesamowite partie wokalne wykonywane po grecku. Zaangażowanie do tego projektu Jorgosa Skoliasa dało efekt wybitny, z pewnością mamy jedną z najciekawszych płyt, na których pojawia się głos tego niezwykłego wokalisty. "Sefardix" to album niesłychanie emocjonujący i odkrywczy na poziomie światowym.
2. Janusz Prusinowski Trio "Po kolana w niebie" (Słuchaj Uchem)
Nie wyobrażam sobie lepiej wykonanej, z większym wdziękiem zagranej muzyki najbliższej mi geograficznie tradycji. Jest w tym i wiedza dotycząca polskiej tradycji, i swoboda utożsamiana z wiejskimi muzykantami, a zarazem doskonały warsztat. Całość jest bardzo komunikatywna - zestaw ludowych melodii i przyśpiewek (gościnnie słyszymy tu Marię Siwiec z Gałek Rusinowskich) przynosi różnorodne formy bardzo zgrabnie i z polotem ułożone w program, który przemówi do miłośników różnych stylistyk muzycznych, został też znakomicie nagrany.
3. Jarek Adamów "Fall in Mountains" (Folken Music)
Największe dla mnie zaskoczenie w zestawie tegorocznych propozycji do Folkowego Fonogramu Roku. Płyta czerpiąca z pieśni ludowych, jednocześnie będąca ich bardzo mocną reinterpretacją, realizowaną trochę w duchu współczesnych śmiałych odpowiedzi na folk i country w Ameryce, z wątkami psychodelicznymi, transowymi, a także bardzo swobodnymi zmianami konwencji z utworu na utwór. Wyjątkowy jest styl akompaniamentu - Adamów to solista, a zarazem multiinstrumentalista posługujący się ciekawym zestawem instrumentów, z bębnem basowym, klarnetem czy lirą korbową. To bardzo prosty akompaniament, który jednak robi wielkie wrażenie właśnie surowością i bezpośredniością.
***
Jacek Hawryluk (Program 2 Polskiego Radia)
1. Bracia Oleś & Jorgos Skolias – “Sefardix” (Fortune)
Dialog z przeszłością. Z kulturą sefardyjską, która - choć rozsiana po całej Europie - nigdy nie straciła swej tożsamości i silnej identyfikacji. I nigdy nie zapomniała o korzeniach. Bracia Oleś nie próbują nikogo i niczego imitować. Grają jak rasowi współcześni muzykanci na swoich instrumentach, które czują doskonale. Jorgos Skolias nadaje całości sznyt grecki – w Salonikach istniała wszak duża diaspora Żydów sefardyjskich. Wszystko więc i z historycznego punktu widzenia da się wybronić. Tylko po co? To po prostu przepiękna płyta. Muzyka, która nie tylko opowiada o przeszłości. Wiele mówi o tym, co dzisiaj aktualne i poruszające. Dialog z teraźniejszością.
2. Meadow Quartet “The Erstwhile Heroes (Multikulti Project)
Grają jak z nut… A mówiąc serio, ich erudycja i znajomość współczesnej sceny muzycznej zapiera dech w piersiach. Nie ma znaczenia, jak nazwiemy to, co proponują: jazz, muzyka improwizowana, współczesna kameralistyka itd. Poprzez pryzmat swych bogatych doświadczeń dotykają tradycji żydowskiej, ale nie w sposób nachalny i oczywisty. Filtrują ją, podglądają, wybierają co „ciekawsze kąski”. Najważniejsze jednak, że grają z niezwykłą swobodą, lekkością, pomysłowością. Ktoś powie, że nie byłoby Meadow Quartet bez Johna Zorna i muzyki z jego wytwórni Tzadik. To prawda. Kolejni do okrycia w serii „Radical Jewish Culture”.
3. Janusz Prusinowski Trio „Po kolana w niebie” (Słuchaj Uchem/Oriente)
Mam do nich słabość: do ciągłego bujania skrzypiec, chropowatych dęciaków, „chodzonego” rubata basu. Tu dodatkowo jeszcze słuchamy korzennego głosu Marii Siwiec, śpiewaczki z Gałek Rusinowskich. W rodzimą tradycję zespół wkłada spontaniczność oraz nieprzewidywalność i rozsadza ją. Ta na pierwszy rzut ucha „dźwiękowa niechlujność” jest doskonale przygotowana i wyreżyserowana. Wszystko pozostaje pod pełną kontrolą. Prusinowski & Co nie tylko doskonale „weszli” w środek naszej kultury wiejskiego muzykowania, ale potrafili także zachować swoje własne brzmienie i styl. I to pozostaje ich największym atutem.
***
Kuba Borysiak (Program 2 Polskiego Radia)
1. Bracia Oleś & Jorgos Skolias „Sefardix” [ForTune]
Znakomici muzycy, którzy poziomem wykonawczym biją na głowę wielu polskich folkowców (sic!), zainspirowani do stworzenia projektu „Sefardix” zostali przez Mirona Zajferta – dyrektora Festiwalu Nowa Muzyka Żydowska. Powstała muzyczna opowieść oparta na starych melodiach żydowskich, zaśpiewana po grecku. Wierzę na słowo artystom, że korzenie ich melodii sięgają tradycji sefardyjskiej. W większości wypadków śpiew Jorgosa Skoliasa – Greka urodzonego w Zgorzelcu – przypomina mi jednak, skądinąd, wspaniale eksperymenty Saviny Yannatou z Buddy Guy'em. Tradycja zatem bardziej wyobrażona, stanowiąca jedynie inspirację do dalszego tworzenia. To jednak nie przeszkadza mi przyznać temu albumowi pierwszeństwo przed wszystkimi innymi. To, co nie zostało wyrażone wprost, łatwo sobie wyobrazić. I właśnie za tę wyobraźnię, świetne momenty improwizacji, niewiarygodnie zgraną sekcję braci Olesiów i hipnotyzujący śpiew Skoliasa, doceniam ten album najbardziej.
2. Karolina Cicha & Spółka feat. Bart Pałyga "Wieloma językami" [Wydźwięk]
Piękny, wielokulturowy obraz Podlasia, którego już nie ma. Nie jakiś kolorowy projekt „multikulti” tylko głęboka zaduma nad odchodzącą tradycją. Karolina Cicha śpiewa m.in. w języku: ukraińskim, litewskim, rosyjskim, romskim, w jidysz i po tatarsku. Nagrania poprzedzone były wyjazdami, spotkaniami z artystami ludowymi i poszukiwaniem okruchów historii. Muzycznie płyta „Wieloma językami” pełna jest świeżej energii, dobrze zaśpiewana z dbałością o niuanse językowe. Karolina gra także na akordeonie, obsługuje wiele instrumentów elektronicznych. Do tego wirtuozeria Barta Pałygi, który równie pięknie gra na elektrycznej wiolonczeli, morinhurze, duduku, dotarze, co używa mongolskich czy tuwińskich technik śpiewu gardłowego. No może w niektórych utworach przeszkadza mi „gardzienickie ukąszenie” Karoliny, które sprawia że momentami jest manierycznie. Ale to drobiazg. Przejmująca mieszkanka kulturowa, składająca się na obraz jednego regionu, wykonywana nowocześnie i świadomie, którą jest płyta „Wieloma językami”, jest niewątpliwie jednym z najbardziej poruszających albumów, które ukazały się w roku 2013.
3. Janusz Prusinowski Trio „Po kolana w niebie” [Słuchaj uchem/Oriente]
Niewątpliwie najbardziej bliska brzmieniowo tradycji ludowej płyta spośród trzech wybranych przeze mnie do grona laureatów. Trzeci album Janusz Prusowski Trio przynosi, jak i poprzednie, piękne aranżacje melodii ludowych, które artyści zbierają często u samych źródeł, od wciąż żyjących muzyków ludowych. W ich muzyce słychać staranność (szczególnie w grze Janusza na skrzypcach) w oddaniu charakteru i stylów wykonawczych muzyków Polski Centralnej. Na płycie kilku gości, m.in.: znakomita śpiewaczka ludowa Maria Siwiec z Gałek k. Rusinowa.
Janusz Prusinowski, zarzekający się od lat że nie wykonuje muzyki folkowej, tym razem sięgnął także po teksty poetów - Tuwima, Norwida i Tagor'a. Niewątpliwie wielu fanów znajdzie nastrojowo wykonana „Moja piesń”, dla mnie jednak najlepszą kompozycją na płycie pozostaje wspaniały i dostojny Mazurek Skarga.