Okrzyknięty mianem "meczu na wodzie" pojedynek stanowi jedną z największych legend w historii polskiego futbolu.
Komentator sportowy Tomasz Zimoch w radiowej Jedynce rozmawiał o tym dramatycznym spotkaniu z reżyserem filmowym - Januszem Zaorskim.
Przed meczem nad Stadionem Leśnym we Frankfurcie nad Menem przeszła burza, boisko zamieniło się w podmokłą łąkę. Niemcom do awansu wystarczał remis, Polacy musieli wygrać (był to pojedynek drugiej fazy grupowej, a nie klasyczny półfinał).
Austriacki sędzia Erich Linemayr długo zwlekał z podjęciem decyzji o rozpoczęciu spotkania. Trwały gorączkowe konsultacje z organizatorami, a na boisku pracowali ludzie wyposażeni w specjalne walce-gąbki, zbierając nadmiar wody. W końcu mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem.
W anormalnych warunkach podopieczni Kazimierza Górskiego nie mogli w pełni wykorzystać swych atutów: szybkiego ataku skrzydłami w wykonaniu tak świetnych zawodników jak Lato czy Robert Gadocha.
W spotkaniu nie brakowało dramaturgii. W 53. minucie po faulu Jerzego Gorgonia na Berndzie Holzenbeinie sędzia podyktował rzut karny. Jednak nadzieje biało-czerwonych na awans przedłużył Jan Tomaszewski, który obronił "jedenastkę" wykonywaną przez Uli Hoenessa.
Rozstrzygnięcie nastąpiło w 76. minucie. Gerd Mueller zmylił czujność polskiej obrony i sprytnym strzałem z pola karnego pokonał Tomaszewskiego. Niemcy awansowali do finału, w którym wygrali z Holendrami 2:1.
Więcej w materiale Tomasza Zimocha
man, PR1, PAP