Section01 - menu
Section08 - artykułowa

17 września 1939

Polskie Radio
Martyna Konopka 25.07.2014
Oddziały Armii Czerwonej wkraczają do Polski, 17.09.1939
Oddziały Armii Czerwonej wkraczają do Polski, 17.09.1939, foto: NAC

Inwazja Armii Czerwonej na Polskę

Rząd radziecki nie może również pozostać obojętnym w chwili, gdy bracia tej samej krwi, Ukraińcy i Białorusini, zamieszkujący na terenie Polski i pozostawieni swemu losowi, znajdują się bez żadnej obrony.

Biorąc pod uwagę tę sytuację, rząd radziecki wydał rozkazy naczelnemu dowództwu Armii Czerwonej, aby jej oddziały przekroczyły granicę i wzięły pod obronę życie i mienie ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi.

Rząd radziecki zamierza jednocześnie podjąć wszelkie wysiłki, aby uwolnić lud polski od nieszczęsnej wojny, w którą wpędzili go nierozsądni przywódcy, i dać mu możliwość egzystencji w warunkach pokojowych.
Moskwa, 17 września 1939
Źródło: "Zmowa. IV rozbiór Polski", opr. Andrzej Leszek Szczęśniak, Warszawa 1990.

Gen. Andriej Jeremienko, dowódca 6. Korpusu Kawalerii Grupy Konno-Zmechanizowanej Frontu Białoruskiego:

Spięliśmy konie ostrogami i po szerokiej przesiece ruszyliśmy w kierunku granicy państwowej. Po drodze trafiliśmy na pasiasty słup graniczny nr 777, z sowieckim herbem. Przeszło przez głowę: prawie dwadzieścia lat słup ten rozdzielał dwie części Białorusi. I nikt nie miał prawa wejść na położony za nim wąski pas ziemi. Tam, pod władzą polskich panów, długie lata ciemiężeni byli nasi bracia i siostry. Teraz chcieli ich zniewolić faszyści. A ludzie sowieccy, nie namyślając się, poszli na pomoc zachodnim Białorusinom.
Okolice Niegoriełoje, przy granicy woj. nowogródzkiego, 17 września 1939
Źródło: "Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach", opr. Czesław Grzelak, Warszawa 1999.

Grażyna Lipińska, mieszkanka Grodna:

Któregoś dnia rano... Nie! Nie któregoś dnia, tylko właśnie tego najpotworniejszego dnia 17 września 1939, chwytam przypadkowo przez radio Moskwę. Głos mówiący pełen pompy, nawołujący, narzucający. Nie rozumiem ani jednego słowa, ale słucham zahipnotyzowana, jak słucha się łoskotu bombowców niosących zagładę. A za chwilę mówią już o tym tętniące telefony, wpadający ludzie, radio ze wszystkich rozgłośni świata. Napaść sowiecka na Polskę! Jestem na ulicy. Podniecenie dużo większe niż było 1 września. Ludzie wybiegli z domów po to, aby słowami, gestami, krzykiem, płaczem bezsilnym wyładować gniotące piersi oburzenie, przeogromne, przerastające nasz hart i rozum.
Grodno,17 września 1939
Źródło: "Jeśli zapomnę o nich...", Grażyna Lipińska, Paryż 1988.

Kpt. Zygmunt Wasilewski, dowódca plutonu obrony przeciwlotniczej:

Okropny moment. Nie wiem, czy uda mi się kiedyś wymazać go z pamięci. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Niektórzy całowali biało-czerwoną barierę, inni ziemię lub budkę strażnika. Kilku żołnierzy szlochało głośno, kilku modliło się klęcząc. Każdy prawie zabierał coś na pamiątkę. Jeden zeskrobał scyzorykiem trochę biało-czerwonej farby ze słupa granicznego, drugi — zawiązał w chusteczkę garść ziemi, trzeci zerwał jakiś kwiatek... Wreszcie, oglądając się wciąż za siebie, przeszliśmy granicę. Bezpośrednio po tych strasznych chwilach nastąpiło nie mniej okropne i przygnębiające rozbrojenie. Byliśmy upokorzeni. Wstydziliśmy się. Rumuńscy żandarmi kazali nam złożyć broń w przydrożnym rowie. Podchodziliśmy do wskazanego miejsca, rzucając na stos pistolety, karabiny i bagnety. Już chyba zawsze będę słyszał trzask rzucanej broni, będzie mnie prześladował jej widok. Będę pamiętał twarze żołnierzy. Szczególnie tych kilkunastu, którzy karabinów nie rzucili, ale złożyli je bardzo, bardzo delikatnie.
17 września 1939
Źródło: "Obyś żył w ciekawych czasach. Z pamiętnika adiutanta (1939–45)", Zygmunt Wasilewski, Warszawa 1958.

  • Zobacz więcej na temat: