Stanisław Ignacy Witkiewicz był według Miłosza najbardziej katastroficzny spośród rodzimych pisarzy. Był prorokiem totalitaryzmu na długo przed Orwellem. By się o tym przekonać, wystarczy sięgnąć choćby do jego powieści.
Bohaterowie "Pożegnania jesieni" (rzecz rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości) to spętani końcem" dekadenci, którzy w obliczu nieuchronnej rewolucji miotają się między sprzecznymi ideami, próbując mimo wszystko doświadczyć metafizycznych przeżyć. Stary świat się jednak rozpada – ukazane w powieści kolejne fazy społecznych przemian zmierzają ku antyutopijnej wizji "rewolucji niwelistycznej" (bolszewickiej, jak odczytywano to najczęściej), w której nie będzie już miejsca na samodzielnie myślącą i czującą jednostkę.
Z kolei w Nienasyceniu na Europę nadciągnęła komunistyczna chińska armia. Chińczycy podbili Rosję, zaś wielka bitwa, która miała uratować Polskę przed nawałą, nie dochodzi do skutku – wódz poddaje się i zostaje z honorami ścięty. Nastaje nowy porządek, Chińczycy chcą stworzyć nową rasę – biało-żółtą – powstaje Ministerstwo Mechanizacji Kultury...
Warto przy tym przypomnieć, że Witkacowska idea "Murti Bingu" (opisana w "Nienasyceniu" przemiana osobowości dokonywana drogą organiczną – podbijająca Europę armia chińska dzięki rozprowadzanej pigułce niwelowała indywidualną myśl i wszelki opór) nieprzypadkowo stała się u Miłosza, w Zniewolonym umyśle, alegorią zachowań intelektualistów w demokracjach ludowych.
***
Katastrofizm Witkacego można rozpatrywać na tle tych wszystkich nurtów kulturowych 1. poł. XX wieku, które głosiły "zmierzch Zachodu". Historiozofia autora "Pożegnania jesieni" nie pozostawiała jednak żadnych złudzeń: nieusuwalny antagonizm między jednostką a społeczeństwem musi się skończyć dla tej pierwszej porażką. Ogół dąży bowiem wypracowania takich form wspólnego życia, które pozwolą na "doświadczanie szczęścia" jak największej liczbie ludzi. W tej wizji nowego wspaniałego świata nie ma miejsca na to, co konstytuuje człowieka: uczucia metafizyczne. Zunifikowana, doskonale zorganizowana zbiorowość zadowli się zaspokajniem potrzeb podstawowych. Ludzkość zbydlęceje.
Podstawą tej katastroficznej wizji świata było u Witkacego jego doświadczenie rewolucyjnej Rosji. Opisanie (tak teoretyczne, jak i w powieściach i dramatach) społecznych przemian podszyte było u niego lękiem przed konkretnymi siłami politycznymi. Europa lat 30. XX wieku zdawała się bowiem potwierdzać fatalistyczne myśli o apokalipsie.
- On całą swoją skórą czuł nadciągający horror totalitarny - podkreślał Czesław Miłosz, opowiadając na antenie Radia Wolna Europa o historiozofii pisarza. Posłuchaj całej rozmowy.
Bohaterowie "Pożegnania jesieni" (rzecz rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości) to "spętani końcem" dekadenci, którzy w obliczu nieuchronnej rewolucji miotają się między sprzecznymi ideami, próbując mimo wszystko doświadczyć metafizycznych przeżyć. Stary świat się jednak rozpada – ukazane w powieści kolejne fazy społecznych przemian zmierzają ku antyutopijnej wizji "rewolucji niwelistycznej" (bolszewickiej, jak odczytywano to najczęściej), w której nie będzie już miejsca na samodzielnie myślącą i czującą jednostkę.
Z kolei w "Nienasyceniu" Europę najeżdża komunistyczna chińska armia. Chińczycy podbili Rosję, zaś wielka bitwa, która miała uratować Polskę przed nawałą, nie dochodzi do skutku – wódz poddaje się i zostaje z honorami ścięty. Nastaje nowy porządek, Chińczycy chcą stworzyć nową rasę – biało-żółtą – powstaje Ministerstwo Mechanizacji Kultury...
Warto przy tym przypomnieć, że Witkacowska idea "Murti Bingu" (opisana w "Nienasyceniu" przemiana osobowości dokonywana drogą organiczną – podbijająca Europę armia chińska dzięki rozprowadzanej pigułce niwelowała indywidualną myśl i wszelki opór) nieprzypadkowo stała się u Miłosza, w "Zniewolonym umyśle", alegorią zachowań intelektualistów w demokracjach ludowych.
***
Katastrofizm Witkacego można rozpatrywać na tle tych wszystkich nurtów kulturowych 1. poł. XX wieku, które głosiły "zmierzch Zachodu". Historiozofia autora "Pożegnania jesieni" nie pozostawiała jednak żadnych złudzeń: nieusuwalny antagonizm między jednostką a społeczeństwem musi się skończyć dla tej pierwszej porażką. Ogół dąży bowiem wypracowania takich form wspólnego życia, które pozwolą na "doświadczanie szczęścia" jak największej liczbie ludzi. W tej wizji nowego wspaniałego świata nie ma miejsca na to, co konstytuuje człowieka: uczucia metafizyczne. Zunifikowana, doskonale zorganizowana zbiorowość zadowoli się zaspokajaniem potrzeb podstawowych. Ludzkość zbydlęcieje.
Podstawą tej katastroficznej wizji świata było u Witkacego jego doświadczenie rewolucyjnej Rosji. Opisanie (tak teoretyczne, jak i w powieściach i dramatach) społecznych przemian podszyte było u niego lękiem przed konkretnymi siłami politycznymi. Europa lat 30. XX wieku zdawała się bowiem potwierdzać fatalistyczne myśli o apokalipsie.
- On całą swoją skórą czuł nadciągający horror totalitarny - podkreślał Czesław Miłosz, opowiadając na antenie Radia Wolna Europa o historiozofii pisarza. Posłuchaj całej rozmowy.