>>> Zobacz nasz serwis specjalny na siatkarskie mistrzostwa świata <<<
Polacy w trzech pierwszych meczach bez straty seta ograli Serbię, Australię i Wenezuelę. Jak ocenił Matlak, o ile zwycięstwa nad Australią i Wenezuelą należało się spodziewać, tak gładka wygrana nad mistrzem Europy była miłym zaskoczeniem.
- Z tych pierwszych trzech przeciwników, to Serbia powinna postawić jakieś warunki, ale de facto, nie stawiła się na boisku. Były obawy co do tego pierwszego meczu i to nie tylko ze względu na klasę rywala, lecz też na miejsce, w którym to spotkanie się odbywało. Widzę też, że Serbowie z meczu na mecz radzą sobie coraz lepiej, co też może wynikać z klasy przeciwnika, z którym przyszło im się zmierzyć - powiedział Matlak.
Jego zdaniem, pozostali rywale wyraźnie ustępowali polskiej drużynie, dlatego też trudno ocenić możliwości i potencjał biało-czerwonych.
- Wydaje mi się, że chyba niepotrzebne robiono takie szumne zapowiedzi przed meczami z niżej notowanymi rywalami. Australia wygrała z nami na igrzyskach, zajmuje 12. miejsce w rankingu, ale nic wielkiego nie pokazała. Z drugiej strony mecze z drużynami takiej kategorii też czasami męczą, trudno jest czasami się sprężyć. W przypadku naszych siatkarzy, nie ma czegoś takiego miejsca. Myślę, że mądrzejsi będziemy w kolejnej rundzie, gdzie przyjedzie nam się zmierzyć z reprezentacjami, które potrafią już grać w siatkówkę - skomentował.
Matlak podkreślił, że po pierwszych meczach trudno też znaleźć jakiekolwiek mankamenty w grze podopiecznych Stephane'a Antigi.
- Zespół jest dobrze dobrany i przygotowany. Póki co prezentuje poziom nieosiągalnych dla rywali, a może też dla większości zespołów występujących w turnieju. Na siłę zawsze można znaleźć jakieś mankamenty. To jest jednak siatkówka, w której robi się mniejsze i większe błędy. Tych drugich Polacy praktycznie nie popełniają, a drobne błędy zawsze się zdarzają - ocenił.
Szkoleniowiec bardzo chwalił Mateusza Mikę, który w jego opinii, przez ostatni rok zrobił olbrzymi postęp. Cieszy go też powrót do formy Michała Winiarskiego.
- Przed turniejem najwięcej było obaw o Mikę, który miał zastąpić niedoszłą największą gwiazdę tych mistrzostw. Widać było, że Antiga stawiał na przyjęcie zagrywki, na wszechstronność, a nie tylko na siłę ataku. Jak dotąd to mu się opłaca. Nie wiem tylko, jak on sobie poradzi, gdy trzeba będzie zaatakować z wysokiej, sytuacyjnej piłki, z trudnego kontrataku, a po drugiej stronie siatki będzie mocniejszy przeciwnik. Na razie Mika to bawi się w siatkówkę - chwalił 23-letniego skrzydłowego Matlak.
- Ciepłe słowa należą się Pawłowi Zagumnemu, który rozgrywa jak za najlepszych czasów. Dawno natomiast nie widziałem tak dobrze grającego w kadrze Winiarskiego. Wcześniej borykał się z kontuzjami, zmieniał kluby i w drużynie narodowej był bo był, nie czarował formą. A dziś jest reprezentantem "pełna gębą" - dodał.
Według byłego selekcjonera reprezentacji siatkarek, mistrzostwa nie przyniosły jak dotąd sensacyjnych rozstrzygnięć. Jego zdaniem poniżej oczekiwań prezentują się Amerykanie, trochę też Włosi, natomiast dobra postawa Irańczyków nie jest żadnym zaskoczeniem.
- Zwycięstwa Iranu to żadna niespodzianka, oni już od kilku sezonów grają nieźle, a w tym roku wręcz rewelacyjnie. W końcu pokonali w Lidze Światowej Brazylię, wygrali też z nami. W drugiej rundzie zabierają ze sobą dwa zwycięstwa - nad Amerykanami i Włochami - to niezły kapitał. Zawodzi trochę Kuba - ale jak to zwykle bywa przy tym zespole, gdzieś pouciekali ci zawodnicy, grają w ich miejsce nastolatki. Z tego wicemistrza świata pozostała już tylko nazwa, a nie drużyna. Faworyci, czyli Rosja, Brazylia i my, radzą sobie dobrze - podsumował Matlak.
Źródło: Agencja TVN/x-news
ps