>>> Zobacz nasz serwis specjalny na siatkarskie mistrzostwa świata <<<
Koreańczycy przystąpili do tego pojedynku mając w "nogach" wieczorny sobotni mecz z broniącą złota Brazylią, który przegrali dopiero po pięciosetowej walce. Ich trener Kiwon Park zapowiadał, że plan dla drużyny jest zawsze ten sam - wyjść na boisko i dać z siebie wszystko.
Niemcy na pewno analizowali przebieg koreańsko-brazylijskiej batalii i wiedzieli, że Azjatów nie można lekceważyć. Toteż od razu przypuścili szturm na rywali i szybko wypracowali bezpieczną, kilkupunktową przewagę. I już jej nie oddali. Asem pierwszego seta skończył Sebastian Schwarz.
W drugim Koreańczycy prowadzili co prawda 4:3, jednak potem ich gra się "posypała". A że Niemcy nie zwalniali tempa i byli skuteczni w ataku - pewnie wygrali do 16.
Koreańscy siatkarze nie chcieli kończyć spotkania w trzech setach i po przerwie postawili przeciwnikom trudniejsze warunki. Zaowocowało to dopingiem polskich kibiców i prowadzeniem 10:7. Widzowie nie mogli potem narzekać na brak wrażeń, bo gra była wyrównana i Niemcy długo nie mogli być pewni wygranej.
Koreańczycy z jednym zwycięstwem na koncie zajęli przedostatnie miejsce w grupie i wraz Tunezją zakończyli udział w mistrzostwach. Niemcy już wcześniej zapewnili sobie awans do drugiej rundy.
W pierwszym niedzielnym meczu tej grupy Finlandia wygrała z Tunezją 3:0 (25:18, 25:14, 25:20, a o 20.25 Brazylia zagra z Kubą.
mr