15. dzień mistrzostw świata na żywo
Mecz z Iranem był jak do tej pory dla biało-czerwonych najważniejszy w turnieju. Zwycięstwo za trzy punkty dawało im pewny awans. Gdyby w siatkówce grało się do dwóch wygranych setów to można by też stwierdzić, że był najlepszym spotkaniem w wykonaniu podopiecznych Stephane'a Antigi.
Wiadomo było, że aby podjąć walkę z Irańczykami trzeba odrzucić ich od siatki zagrywką. Na początku mundialu Polacy spisywali się w tym elemencie bardzo dobrze, ale dwa ostatnie spotkania delikatnie mówiąc popsuły im statystyki. Dzień przerwy sprawił jednak, że nasi siatkarze się odrodzili.
W pierwszych dwóch setach wychodziło im dosłownie wszystko. Punktowali zagrywką bez względu na to, czy w polu serwisowym pojawiał się Mariusz Wlazły i Michał Winiarski, którzy posyłali torpedy na drugą stronę siatki, czy Karol Kłos, który serwował szybującą zagrywkę. Ale Wlazły i spółka nie ograniczyli się tylko do zagrywki. Od naszego bloku Irańczycy odbijali się jak od ściany. Ataków Wlazłego Persowie nawet nie próbowali podbijać. Miło było patrzeć na Polaków, którzy kończyli swoje ataki z uśmiechem na ustach. W efekcie dwa gładko wygrane sety: do 17 i do 16.
Można było się obawiać jak na naszą dyspozycję wpłynie regulaminowa, dziesięcio minutowa przerwa. Kiedy obie drużyny wróciły na parkiet, wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Polacy dalej grali "swoje", w dalczym ciągu kapitalnie rozgrywał Paweł Zagumny. Aż do stanu 13:8. Jeszcze na drugiej przerwie technicznej (16:13) można było być spokojnym. Niestety w końcowej fazie seta w dobrze funkcjonującej maszynie o nazwie "Polska" coś się zacięło.
Marzenia odłożone do niedzieli
Po czterech z rzędu punktach dla rywali zrobiło się po 17. Jeszcze gorzej zrobiło się chwilę później. Na tablicy wyników 19:20, a na domiar złego z urazem kręgosłupa z boiska zszedł Michał Winiarski. Ale walka trwała dalej. Przy stanie 24:22 mieliśmy dwie piłki meczowe. Do tej pory trudno wytłumaczyć dlaczego przegraliśmy 24:26.
W dalszym ciągu mieliśmy szanse zdobyć trzy punkty. Ale przebieg poprzedniego seta, kontuzja "Winiara" i coraz więcej błędów Pawła Zagumnego na rozegraniu zrobiły swoje. W czwartym secie Iran szybko uzyskał kilka punktów przewagi, a na koniec niemal rozbił biało-czerwonych 25:19.
Wtedy już było wiadomo, że stracimy punkty i na awans trzeba będzie poczekać. W tej sytuacji trzeba było walczyć o dwa punkty, po to by rywale na swoim koncie zapisali tylko jeden. Tie-break to już wojna nerwów. W takich sytuacjach przewagę psychologiczną zawsze ma drużyna, która odwróciła losy meczu z 0:2 na 2:2. Takie wrażenie można było mieć i tym razem. Od samego początku to Polacy musieli gonić wynik. Od stanu 8:10 zaczął się istny kalejdoskop. 12:11 dla Polski, 13:14 i piłka meczowa dla rywali, a na koniec nasza wygrana 16:14.
W niedzielę o awans podopieczni Stephane'a Antigi będą walczyć z jego rodakami.
Źródło: Foto Olimpik/x-news
Polska - Iran 3:2 (25:17, 25:16, 24:26, 19:25, 16:14)
Polska: Piotr Nowakowski, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Karol Kłos, Paweł Zagumny, Michał Kubiak - Paweł Zatorski (libero) - Dawid Konarski, Mateusz Mika, Marcin Możdżonek, Fabian Drzyzga.
Iran: Mojtaba Mirzajanpour, Mir Saeid Marouflakrani, Farhad Ghaemi, Mohammad Seyed, Amir Ghafour, Adel Gholami - Farhad Zarif (libero) - Armin Tashakori, Mehdi Mahdavi, Shahram Mahmoudi, Milad Ebadipour.
Bartosz Orłowski, polskieradio.pl
Czytaj relację>>>