Yrsa Sigurðardóttir jest islandzką autorką kryminałów jak "Lód w żyłach”, "Spójrz na mnie" i "Pamiętam cię”. Pisarka gościła ostatnio na międzynarodowym festiwalu Literacki Sopot.
Swoją pracę Sigurðardóttir zaczęła jednak od książek dla dzieci. Związane było to z jej rodzinną sytuacją. - Miałam ośmioletniego syna, który niezbyt chętnie czytał. Zależało mi, żeby napisać coś zabawnego, co by przeczytał, ale to nie zadziałało. Tak naprawdę zaczął czytać dla przyjemności kiedy miał 20 lat. Była to historia o dziewczynce i jej kulawym przyjacielu oraz rodzicach alkoholikach - powiedziała pisarka wyjaśniając, że była to jednak książka humorystyczna.
Sigurðardóttir napisała w sumie pięć książek dla młodszych czytelników. Wszystkie były zabawne m.in. opowieść o matce pięciorga dzieci, której zaproponowano ulgę podatkową jeśli zatrudni byłego więźnia w roli niani. Opisała przygody skazańca z całą piątką. Od takiej literatury przeszła do kryminału ocierającego się czasami o horror. Sigurðardóttir tłumaczy, że chciała sobie zrobić przerwę i napisać straszne rzeczy. - Dzieci nie powinny czytać o okropnościach. Dorośli mogą. Dlatego zaczęłam dla nich pisać - przyznała.
Bohaterką wielu jej książek jest prawniczka Thora. Pomysł na nią pojawił się od postaci głównej bohaterki, kobiety. Pisarka musiała jednak znaleźć dla niej zajęcie. - Nie ma zbyt wielu zawodów, w których człowiek ciągle styka się ze zbrodniami. Nie chciałam pisać o policjantach - wyjaśniła pisarka. Powstała cała seria książek. Ich autorka nie koncentruje się jednak tylko na sprawie kryminalnej. Pojawia się tam też rodzina głównej bohaterki i jej życiowy partner, który też uwikłany w różne sytuacje, bo jak wyjaśnia Sigurðardóttir, w powieści kryminalnej potrzebne jest zamieszczenie czegoś więcej niż samej zbrodni. - Gdyby ludzie chcieli czytać o przestępstwach otworzyliby po prostu gazetę. Chciałam więc ożywić moją bohaterkę. Najłatwiej jest to osiągnąć dając czytelnikowi wgląd w jej życie pozazawodowe - wyjaśniła.
Thora miała być typową Islandką łączącą pracę zawodową z życiem rodzinnym. Autorka twierdzi, że również w swoim życiu przekonała się, że los stawia przed nami wiele takich wyzwań. - Kilka historii Thory przydarzyło mi się już po tym jak je opisałam. One budują ją jako postać. Przy okazji dają czytelnikowi pojęcie o tym, jak to jest być pracującą matką - powiedziała pisarka.
Sigurðardóttir interesuje się też niezwykłością. Odczuwalne jest to zwłaszcza w jej ostatnich książkach. Choć już książka "Lód w żyłach” była pełna mistycyzmu. Jej zdaniem pisząc kryminał można używać elementów niezrozumiałych i nadprzyrodzonych do budowania atmosfery. Wszystko, by uczynić atmosferę bardziej przerażającą. - Na Islandii nie jest to bardzo zaskakujący chwyt. Wielu ludzi wierzy w duchy i zaświaty. Nie mogą one jednak być rozwiązaniem zagadki. W kryminale są rodzajem przyprawy - wyjaśniła Sigurðardóttir
Do napisania ostatniej książki pt. "Statek widmo” zainspirowały ją opowieści z dzieciństwa o statkach, z których wszyscy zniknęli. Sigurðardóttir chciała napisać współczesną wersję takiej historii. W jej książce jest jednak ten bonus, że na koniec poznajemy rozwiązanie zagadki. W tradycyjnych legendach nigdy nie dowiadujemy się, co się stało.
Z Yrsą Sigurðardóttir rozmawiała Katarzyna Hagmajer-Kwiatek.
tj