Powieści na antenie

"Bo mnie stać na blagę"

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2023 11:17
Nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego ukazał się tom zebranych utworów satyrycznych Janusza Szpotańskiego w opracowaniu Antoniego Libery zatytułowany "Bo mnie stać na blagę". Fragmenty na antenie Dwójki czytał Jacek Braciak.
Jacek Braciak
Jacek BraciakFoto: Krzysztof Świeżak / Polskie Radio

Oprócz zaznaczonych w tytule utworów satyrycznych Antoni Libera dołączył spisane i zredagowane przez siebie "Fragmenty nienapisanej autobiografii" Janusza Szpotańskiego.

I te fragmenty, pisane prozą, nie wierszem, prezentowaliśmy w naszym cyklu.

Czytał Jacek Braciak.


Posłuchaj
10:13 Dwójka to się czyta 28.08.2023.mp3 Janusz Szpotański "Bo mnie stać na blagę", czyta Jacek Braciak - fragm. 1 (To się czyta/Dwójka)

10:29 Dwójka to się czyta 29.08.2023.mp3 Janusz Szpotański "Bo mnie stać na blagę", czyta Jacek Braciak - fragm. 2 (To się czyta/Dwójka)

10:21 Dwójka to się czyta 30.09.2023.mp3 Janusz Szpotański "Bo mnie stać na blagę", czyta Jacek Braciak - fragm. 3 (To się czyta/Dwójka)

10:14 Dwójka to się czyta 31.08.2023.mp3 Janusz Szpotański "Bo mnie stać na blagę", czyta Jacek Braciak - fragm. 4 (To się czyta/Dwójka)

10:15 Dwójka to się czyta 1.09.2023.mp3 Janusz Szpotański "Bo mnie stać na blagę", czyta Jacek Braciak - fragm. 5 (To się czyta/Dwójka)

     

***

Tytuł audycji: To się czyta

Przygotowała: Elżbieta Łukomska

Data emisji: 28.08-1.09.2023

Godz. emisji: 11.00

mo/pg

Zobacz więcej na temat: Janusz Szpotański biografia

Czytaj także

Janusz Szpotański - mistrz wyrafinowanych satyr

06.02.2021 05:40
- Gomułka nazwał mnie w swoim słynnym przemówieniu w marcu 1968 roku "człowiekiem o mentalności alfonsa, ziejącym sadystycznym jadem na partię i rząd" - mówił Janusz Szpotański w wywiadzie dla radia BBC. Miesiąc wcześniej, 6 lutego  otrzymał wyrok 3 lat więzienia.
Janusz Szpotański
Janusz SzpotańskiFoto: PAP/Janusz Mazur

"Cisi i Gęgacze, czyli bal u Prezydenta"

Bezlitośnie wyszydzał rządzące Polską Ludową partyjne koterie, ironicznie komentował poczynania przyjaciół z opozycji. Jego opera "Cisi i Gęgacze, czyli bal u Prezydenta" - błyskotliwa szopka polityczna przeciw rządom Gomułki - zaprowadziła Szpotańskiego za kraty z 3-letnim wyrokiem "za rozpowszechnianie informacji szkodliwych dla interesów państwa".

- Wszystko zaczęło się od zwykłego żartu - wspominał Szpotański w rozmowie z Krzysztofem Doroszem z Sekcji Polskiej BBC w lutym 1987 roku. - Ja kiedyś napisałem kilka wierszy satyryczno-politycznych, które odczytałem w gronie moich przyjaciół. A im się to tak spodobało, że zaczęli mnie namawiać, bym, podobnie jak Bogusławski, stworzył operę. I napisałem. "Cisi" - tak nazwałem funkcjonariuszy tajnej policji, a "gęgaczami" byli ludzie opozycji.


Posłuchaj
12:18 Wywiad BBC z Januszem Szpotańskim.mp3 Janusz Szpotański rozmawia z Krzysztofem Doroszem. (BBC, 25.02.1987)

 

Wyrok za satyrę

Janusz Szpotański opowiadał w wywiadzie o wściekłości, jaką napisany przez niego pamflet wzbudził u I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki. Mówił o występach w prywatnych mieszkaniach. - Wykonawstwo było jednoosobowe - wspominał. - Ja starałem się śpiewać te arie, te kuplety, które były w operze. Gomułka występował w niej pod pseudonimem "gnom".


Posłuchaj
00:45 Szpot - co powiedział o nim Gomułka 45s.mp3 Szpot parodiuje Gomułkę, który mówił w marcu 1968 roku, że "Szpotański został skazany za reakcyjny paszkwil ziejący sadystycznym jadem".


Posłuchaj
00:40 Człowiek o moralności alfonsa, czyli Gomułka o Szpocie "Człowiek o moralności alfonsa" - Władysław Gomułka potępia Janusza Szpotańskiego w czasie przemówienia w 1969 r.

  

Autorowi "Cichych i Gęgaczy" postawiono zarzut rozpowszechniania fałszywych wiadomości. To przestępstwo zagrożone było wówczas karą od 3 do 15 lat więzienia. Szpotański 6 lutego 1968 otrzymał wyrok 3 lat więzienia. - Ja odsiedziałem prawie wszystko - mówił. - Władze odmówiły mojemu adwokatowi warunkowego zwolnienia. Darowano mi jedynie 5 miesięcy na skutek amnestii, która została ogłoszona 22 lipca 1969 roku z okazji 25-lecia PRL-u.

Antoni Libera, spadkobierca twórczości Janusza Szpotańskiego, udostępnił Polskiemu Radiu prywatne archiwum poety. Znajdują się w nim fotografie, manuskrypty, dokumenty, wycinki prasowe, odręczne notatki z procesu oraz słynne partie szachowe: Szpotański był arcymistrzem; po pewnej jego partii w 1957 roku zmieniono światowe zasady rozgrywek w blitza, czyli szachy błyskawiczne.

Zajrzyj na strony serwisu - szpot.polskieradio.pl >>>

Czytaj także

Janusz Szpotański. "Wyzwał los, kiedy wszyscy trzęśli się ze strachu"

13.10.2024 05:45
– Władysław Gomułka nazwał mnie w przemówieniu "człowiekiem ziejącym sadystycznym jadem na naszą partię i rząd". Ucieszyło mnie to, gdyż on moją twórczość w jakiś sposób spopularyzował – mówił w 1987 roku przed radiowym mikrofonem Janusz Szpotański. 13 października 2001 roku zmarł ten znakomity poeta, satyryk, autor prześmiewczych poematów i pamfletów.
Janusz Szpotański, 1991 r.
Janusz Szpotański, 1991 r.Foto: PAP/Janusz Mazur

Kim był Janusz Szpotański? - W normalnych czasach wyrósłby na wybitnego pisarza. W czasach, w których przypadło mu żyć, w PRL-u, jego potencjał intelektualny i niebywały talent językowy został spożytkowany na gest przeciw władzy. I tym przechodzi on do historii – podkreślał w 2011 roku w rozmowie z Polskim Radiem Antoni Libera.


Posłuchaj
31:44 45567_10449_0.mp3 Fragm. autorskiego wieczoru Janusza Szpotańskiego w warszawskiej kawiarni Czytelnika. Tłumaczenia klasyków poezji niemieckiej autorstwa Szpota (czyta Zbigniew Zapasiewicz), pogadanka Antoniego Libery o życiu i twórczości poety; poemat "Caryca i zwierciadło" (czyta autor). Audycja Andrzeja Mietkowskiego i Piotra Załuskiego (RWE, 1991)

 

Szpot, bo tak przyjaciele zwali Janusza Szpotańskiego, był również utytułowanym szachistą, znawcą muzyki klasycznej i jej miłośnikiem, wspaniałym gawędziarzem i interpretatorem swoich dzieł.

Zachowane w radiowych archiwach rozmowy z Januszem Szpotańskim – a także liczne wspomnienia tych, którzy go znali – pozwalają na przyjrzenie się jego życiu i, zebranej w tomie "Bo mnie stać na blagę", twórczości.

***

"Wyzwał los, kiedy wszyscy trzęśli się ze strachu". Antoni Libera o Januszu Szpotańskim (PR, 2011)

>


"Ojciec: adwokat, rodzina: obszarnicza"

Janusz Szpotański urodził się w 1929 w Warszawie jako syn adwokata. – Z jego opowieści wiem, że był to dom wybitnie inteligencki. To była inteligencja warszawska o korzeniach mieszczańskich – mówił Antoni Libera na antenie radiowej Trójki.

14-letni Janusz podczas wojny poznał Karola Irzykowskiego, cenionego krytyka literackiego, dramaturga oraz szachistę - i grał z nim w szachy. Rozgrywki te skończyły się (raz? kilka razy?) jeśli nie wygraną, to przynajmniej remisem.

Po zdanej w 1948 roku eksternistycznie maturze ("egzaminująca mnie nauczycielka patrzyła na mnie jak na młodzieńca o rozległej wiedzy humanistycznej", głosi "Nienapisana autobiografia") Szpot zdecydował się, mimo że miał umysł ścisły, pójść na studia polonistyczne. Niestety adwokacka profesja jego ojca okazała się być, w rozwijającym się ustroju socjalistycznym, wielkim problemem. – Egzamin zdał błyskotliwie, jednak zajrzano do papierów. Uznano i zapisano, że był z rodziny obszarniczej, a takich ludzi po prostu odrzucano – opowiadał w radiowej audycji Antoni Libera.

"Bo mnie stać na blagę. Zebrane utwory satyryczne" Janusza Szpotańskiego. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023 r. "Bo mnie stać na blagę. Zebrane utwory satyryczne" Janusza Szpotańskiego. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023 r.

Język rosyjski. "Początek zemsty"

Błyskotliwemu i oczytanemu Januszowi Szpotańskiemu zaproponowano mimo wszystko miejsce na studiach – jedynie na wydziale rusycystyki.

– Szpot był trochę załamany, ale postanowił nauczyć się języka. To zaprocentowało potem w niezwykły sposób, bo dzięki temu, że poznał rosyjski, mógł napisać "Carycę i zwierciadło", gdzie dokonał zemsty na języku rosyjskim, niczym Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" i "Dziadach" – zwracał uwagę Antoni Libera na ten szczególny ciąg twórczych przyczyn i skutków.

Przyszły satyryk swoją przygodę z rusycystyką zaczął bardzo ambitnie. - Nie znał nawet alfabetu rosyjskiego i wszystkiego musiał się uczyć od początku. Już po roku pozawalał egzaminy i pojawiła się groźba, że w końcu go wyrzucą. Doszło do tego ostatecznie po tym, jak w knajpie opowiedział wymyślony przez siebie wierszyk o jednej z działaczek komunistycznych – opowiadał w radiowej Dwójce Wacław Holewiński, pisarz i działacz opozycyjny w czasach PRL-u.

"Taką miała w sobie parę, /że drżał każdy przed nią, a re-/akcji zaplutego karła/niewątpliwie w proch by starła”, głosił między innymi ów liryk zatytułowany sprawozdawczo: "Ustęp końcowy mego pierwszego utworu, za który wyleciałem ze studiów".

Tytuł oddawał ówczesne realia. Janusz Szpotański przestał być studentem.


Posłuchaj
34:46 2021_09_19 13_07_54_PR3_Trojka_literacka.mp3 O biografii i twórczości Janusza Szpotańskiego z Antonim Liberą rozmawia Magdalena Złotnicka. Audycja z cyklu "Trójka literacka" (PR, 19.09.2021)

 

25:27 Dwójka Spotkania po zmroku 12.01.2017.mp3 Dziwne przypadki Janusza Szpotańskiego. Audycja Wacława Holewińskiego i Pawła Siwka z cyklu "Spotkania po zmroku" (PR, 12.01.2016)

 
Wyśmiać absurdy stalinizmu

W latach 50. Janusz Szpotański pracował, a to jako urzędnik na poczcie, a to w przedsiębiorstwie RUCH. Poza tym tłumaczył (z języka niemieckiego), czasami pisywał recenzje i artykuły (m.in. do "Pamiętnika Literackiego") oraz doskonalił się w grze w szachy (sam będąc jednocześnie instruktorem w szachowym klubie).

 Prowadził życie niebieskiego ptaka. Jego dzień składał się z trzech etapów. Rano szedł do pracy, po południu do klubu, gdzie uczył, a wieczorem odbywały się zakrapiane zabawy. Rano w pracy odsypiał te zabawy pod biurkiem. To było mrożkowskie, komiczne – mówił Antoni Libera.

Jak dodawał, kiedy nastał w Polsce stalinizm, Janusz Szpotański  zderzony z absurdalną, opresyjną rzeczywistością – zdał sobie sprawę, że to nie jest czas na uprawianie takiej humanistyki, jaką on by chciał. – Miał niewątpliwe ambicje literackie, stawiał sobie wysoko poprzeczkę. Ale nie mogąc znieść absurdu stalinizmu, zaczął go wyśmiewać. Wyzwał los, kiedy wszyscy trzęśli się ze strachu. Stąd pierwsze wierszyki o zagorzałych stalinowcach. Powtórzył to w większej formie na początku lat 60. w operze "Cisi i Gęgacze".

***

"Mówił głośno to, czego inni nie śmieli sformułować". Prof. Zygmunt Saloni, językoznawca, przyjaciel Janusza Szpotańskiego (PR, 2011)


List 34 i opera

- W ogóle to zaczęło się od zwykłego żartu – przyznał sam Janusz Szpotański w rozmowie z Krzysztofem Doroszem z Sekcji Polskiej BBC w 1987 roku, opowiadając o jednym ze swoich największych dzieł: operze "Cisi i Gęgacze, czyli bal u Prezydenta”.

- Napisałem kiedyś kilka wierszy satyryczno-politycznych, odczytałem je w gronie przyjaciół. Im to się tak spodobało, że zaczęli mnie namawiać, żebym podobnie jak Bogusławski napisał kiedyś nowych "Krakowiaków i górali" – wspominał Janusz Szpotański początki swojej trzyaktowej opery.

Janusz Szpotański  w mieszkaniu Zofii i Zbigniewa Romaszewskich, Warszawa 1993 r. Fot. Erazm Ciolek/Forum
  Janusz Szpotański w mieszkaniu Zofii i Zbigniewa Romaszewskich, Warszawa 1993 r. Fot. Erazm Ciolek/Forum

Kim byli tajemniczy tytułowi bohaterowie? "Cisi" to funkcjonariusze tajnej policji, a Gęgaczami nazwana była opozycja. Utwór ten został osnuty w jakiejś mierze na, jak to określił Janusz Szpotański, pierwszym publicznym wystąpieniu opozycji w Polsce: liście 34 pisarzy i Intelektualistów protestujących przeciw cenzurze.

"Po Liście 34 rozpętało się piekło – właśnie opisane w operze", przywoływała kontekst powstania dzieła Irena Lasota w książce "Bo mnie stać na blagę. Zebrane utwory satyryczne" Janusza Szpotańskiego. "Ubecja zatrzymała Prezydenta Gęgaczy, Jana Józefa Lipskiego, wytoczyła proces Melchiorowi Wańkowiczowi, a Gnom [Władysław Gomułka] dał zakaz druku wszystkim podpisanym, z wyjątkiem dziesięciu, którzy wystosowali osobny list otwarty, że podpisując List 34, nie mieli nic złego na myśli".

O czym traktowała ta, pełna satyrycznych nawiązań do ponurej PRL-owskiej rzeczywistości, opera? – Pierwszy akt odbywa się w Ministerium Cichych. Drugi: na balu u prezydenta Gęgaczy, a trzeci oczywiście w więzieniu na Mokotowie – opowiadał autor "Cichych i Gęgaczy". – W Ministerium Cichy Poeta przychodzi z donosem, że Gęgacze knują jakiś potworny spisek mający na celu obalenie ustroju: piszą mianowicie listy do siebie. No i w związku z tym ekipa Cichych wyrusza na bal do prezydenta Gęgaczy, żeby dokonać licznych aresztowań. Po czym oczywiście Gęgacze już siedzą w celach mokotowskich i tam śpiewają rzewne arie – streszczał Janusz Szpotański akcję swojego utworu.


Posłuchaj
12:18 22092_[1] Janusz_Szpotanski.mp3 Janusz Szpotański o "Cichych i Gęgaczach". Audycję prowadzi Krzysztof Dorosz (BBC, 25.02.1987)

 

Gnom, czyli towarzysz Wiesław

Opera Szpota stała się w pewnych kręgach bardzo popularna. Autor wykonywał ją na różnych prywatnych spotkaniach ("starałem się śpiewać te arie, te kuplety – ja je zapisałem na takie bardzo popularne melodie"), nagrał ją również na magnetofonową taśmę.

– Wreszcie doszło to do Cichych, czyli do funkcjonariuszy bezpieczeństwa, a ja poczułem, że koło mnie atmosfera się zagęszcza – wspominał Janusz Szpotański. Jak zaznaczył, jego opera rozwścieczyła przede wszystkim samego towarzysza Wiesława Gomułkę.

Ówczesny I sekretarz KC PZPR występował w "Cichych i Gęgaczach" jako Gnom. Wchodził ów Gnom na scenę w trzecim akcie, czyli już w więzieniu mokotowskim, by ogłosić amnestię dla Gęgaczy.

– Gęgacze z amnestii nie skorzystali, bo postanowili wykończyć Gnoma przez blokadę Mokotowa – mówił w radiowej rozmowie Janusz Szpotański. – Właściwie ta opera w pewnym sensie sprawdziła się w czasie stanu wojennego, kiedy też była podobna postawa ludzi z "Solidarności". Polegała ona na całkowitej nieustępliwości wobec władzy. I były właśnie takie wypadki, że nikt nie chciał wychodzić z więzienia, jeżeli miał cokolwiek podpisać. Co więcej, niektórzy w ogóle nie chcieli wyjść, chcieli siedzieć bez końca, żeby całe odium światowej opinii publicznej coraz bardziej obejmowało czerwonego – opowiadał satyryk.

***

"Stworzył własny świat, jego bronią była parodia i wykpiwanie absurdów". O Januszu Szpotańskim mówi pisarz Marek Nowakowski (PR, 2011)

Pierwszy proces literacki w PRL-u

Autorowi "Cichych i Gęgaczy" władze komunistyczne postawiły zarzut "sporządzania i przekazywania, w celu rozpowszechniania, opracowań szkodliwych dla interesów państwa". To przestępstwo zagrożone było wówczas karą od 3 do 15 lat więzienia.

Satyryk 6 lutego 1968 otrzymał wyrok 3 lat więzienia (jego obrońcami byli Władysław Siła-NowickiJan Olszewski). - Ja odsiedziałem prawie wszystko - opowiadał Szpotański. - Władze odmówiły mojemu adwokatowi warunkowego zwolnienia. Darowano mi jedynie 5 miesięcy na skutek amnestii, która została ogłoszona 22 lipca 1969 roku z okazji 25-lecia PRL-u.

– Nieraz się mówi, ze pierwszy proces o słowo to był proces Brodskiego w Rosji – podkreślał Antoni Libera. - Ja uważam, że proces Szpota to poprzedzał. W skali polskiej była to rzecz bez precedensu.

W podobnym duchu wypowiadał się przez radiowym mikrofonem sam zainteresowany. – Można powiedzieć, że był to pierwszy proces literacki w PRL-u – zaznaczał Janusz Szpotański. – Potem były podobne sprawy Mackiewicza czy Wańkowicza, ale tam chodziło bądź o artykuły publikowane przez nich w paryskiej "Kulturze", bądź o przesyłanie z Polski jakichś relacji. Natomiast ja napisałem dzieło całkowicie fikcyjne, chociaż oczywiście mające odniesienie do rzeczywistości.


Posłuchaj
49:17 43084_8818_1 (1).mp3 Janusz Szpotański o swojej twórczości. Audycja Ireny Lasoty (RWE, 1988)

 

"Człowiek o mentalności alfonsa"

Kara więzienia dla pisarza nie zadowoliła jednak operowego Gnoma.

– Nudziłem się w tym więzieniu i nagle czytam w gazecie, że Gomułka poświęcił mi cały passus! Nazwał mnie w przemówieniu "człowiekiem o mentalności alfonsa ziejącym sadystycznym jadem na naszą partię i rząd" – wspominał Janusz Szpotański.


– Szalenie się ucieszyłem, bo on moją twórczość w jakiś sposób spopularyzował. Do tego stopnia to mnie pod ekscytowało, że napisałem w tym więzieniu dwa następne utwory: "Rozmowę w kartoflarni" i "Balladę o Łupaszce" – wyliczał satyryk.

Obydwa te teksty nawiązywały ponownie do Władysława Gomułki. "Rozmowa z kartoflarnii", w której pojawia się Gnom, za punkt wyjścia obrała wyimek z biografii I sekretarza KC PZPR ("przed wojną, podczas pobytu w więzieniu w Rawiczu, pracował on w tamtejszej kartoflarni wraz z pewnym poetą ukraińskim"). "Ballada o Łupaszce" natomiast jest, jak czytamy w książce "Bo mnie stać na blagę. Zebrane utwory satyryczne" Janusza Szpotańskiego, "w warstwie stylistycznej parodią artykułów na temat spisku rewizjonistyczno-syjonistycznego, jakie masowo ukazywały się w polskiej prasie w marcu 1968 roku".

Skąd tu jednak przywołanie "Łupaszki", czyli Zygmunta Szendzielarzadowódcy V Wileńskiej Brygady AK, żołnierza podziemia antykomunistycznego? Szpotański nawiązywał tu do 1968 roku i ataku Władysława Gomułki na historyka Pawła Jasienicę (jednego z "Gęgaczy"). I sekretarz PZPR oskarżył autora "Polski Piastów" o "mord na ludności cywilnej" podczas działalności Jasienicy w oddziale Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki".

"Caryca i zwierciadło", czyli duch Rosji

Kariera Janusza Szpotańskiego jako niezrównanego satyryka zataczała coraz szersze kręgi. "Cisi i Gęgacze" ukazały się pod koniec lat 60. w jednym z numerów paryskiej "Kultury". W 1971 roku Jerzy Giedroyc wydał w swoim Instytucie Literackim "Satyrę podziemną", gromadzącą dotychczasowe teksty Szpota.

Jakie jeszcze tytuły satyryczne Janusza Szpotańskiego można by wyróżnić? – Napisałem na przykład utwór pod tytułem "Caryca i zwierciadło", którego bohaterem był ni mniej ni więcej, tylko Breżniew – opowiadał przed radiowym mikrofonem sam autor.

– Niby tekst ten dotyczy epoki Breżniewa i Nixona, ale był to pryzmat, przez który Szpot, w ślad za Mickiewiczem, napisał rozprawę na temat tego, czym była Rosja na przestrzeni dziejów. To rodzaj portretu cywilizacji rosyjskiej na najwyższym poziomie – komentował w radiowej Trójce "Carycę i zwierciadło" Antoni Libera.

"Towarzysz Szmaciak", czyli fresk peerelu

Wśród innych wartych przywołania – a znajdujących się w zbiorze "Bo mnie stać na blagę" – utworów Janusza Szpotańskiego należy wspomnieć o dwuczęściowym "poemacie heroikomicznym" zatytułowanym "Towarzysz Szmaciak".

"Cykl »Szmaciak«", pisał Antoni Libera w książce "Bo mnie stać na blagę", to "potężny groteskowy fresk peerelu, przepleciony z wnikliwą analizą i interpretacją złożonych procesów społecznych, politycznych i ekonomicznych w formie historiozoficznych, lecz zawsze przezabawnie wyłożonych dygresji".

Miano bohatera tego cyklu, powiatowego działacza PZPR, przeszło do zasobu frazeologicznego polszczyzny. "Szmaciak" stał się synonimem usłużnego, oportunistycznego, intryganckiego karierowicza. – To był obraz partyjniaczka średniego szczebla. Prymitywnego, ale chytrego, cwanego, wiedzącego, gdzie trzeba iść – dookreślał zjawisko "szmaciaka" pisarz Marek Nowakowski.


Posłuchaj
19:31 Janusz Szpotański - wspomnienie.mp3 Janusza Szpotańskiego wspomina Marek Nowakowski. Audcja Witolda Malesy z cyklu "Zakładka literacka" (PR, 24.10.2011)

 

"Znawca polskiej literatury" 

W radiowych archiwach znaleźć można jeszcze wiele głosów na temat twórczości Janusza Szpotańskiego.

– Teksty satyryczne bywają z lekka grafomańskie. Tymczasem utwory Szpota były świetne, co świadczyło o jego wielkiej inteligencji i erudycji – podkreślał Jerzy Kisielewski, publicysta i dziennikarz.

– Obserwował i analizował rzeczywistość, w której żył, Polskę Ludową. A wypowiadając się o niej w swoich poezjach, mówił głośno to, co inni myśleli, a czego nie umieli i nie śmieli sformułować – dodawał w innej rozmowie prof. Zygmunt Saloni, językoznawca i przyjaciel Szpota.

 Był absolutnie niezależnym człowiekiem, który mówił i pisał to, co myślał. Ponadto należał do wielkich znawców polskiej literatury. Jego teksty nawiązywały do klasyki poezji – mówił natomiast w radiowej audycji Marek Nowakowski.

***

Czytaj także:

***

Janusz Szpotański zmarł 13 października 2001 roku w Warszawie w wieku 72 lat. 

jp

Źródło: Janusz Szpotański, "Bo mnie stać na blagę. Zebrane utwory satyryczne" w opracowaniu Antoniego Libery, PIW, Warszawa 2023 r.