Nauka

Życie mogło kwitnąć także w niemowlęcym Wszechświecie

Ostatnia aktualizacja: 11.12.2013 23:55
Dotąd uważano, że pierwsze planety zupełnie nie nadawały się do zamieszkania. Ale mogło być inaczej.

Najnowsze obliczenia wskazują, że na takich ciałach, powstałych nawet 15 mln lat po Wielkim Wybuchu, możliwe było istnienie wody w stanie płynnym.

Abraham Loeb, astrofizyk z Harvard University wykazał, że w młodym wszechświecie istniała potrzebna do tego energia, pochodząca z mikrofalowego promieniowania tła. Odpowiednie warunki do życia panowałyby zatem na wszystkich planetach.

Loeb sądzi także, że już wówczas mogły istnieć skaliste planety typu ziemskiego. Takie „okno”, podczas którego mogłoby rozwinąć się życie, trwałoby 2-3 mln lat.  - Cały Wszechświat był wtedy inkubatorem życia - mówi Loeb.

Gdyby życie rozwinęło się we wczesnym kosmosie, a potem zniknęło i rozwinęło się ponownie, uderzałoby to w tzw. zasadę antropiczną - tezę mówiącą o tym, że warunki Wszechświata rozwijały się stopniowo po to, aby wytworzyło się inteligentne życie zdolne do ich obserwacji.

Z teorią Loeba także są kłopoty. Niektórzy komentatorzy uważają, że kilka milionów to zbyt mało, aby rozwinęło się życie. Inni twierdzą, że wprost przeciwnie. Freeman Dyson z Institute for Advanced Study w Princeton, twierdzi, że życie jest bardziej elastyczne niż sądzimy. - Wszystko się nada, jeśli tylko potrafisz się dostosować - mówi.

(ew/Nature)

Zobacz więcej na temat: NAUKA