Jak donosi New Scientist, archeolodzy znaleźli najstarszy pochówek rodziny – a tym samym najstarszy dowód na istnienie czegoś takiego, jak złożona z dwóch pokoleń rodzina nuklearna.
To doniosłe odkrycie, ponieważ dotąd nie mieliśmy zbyt wielu danych dotyczących tego, kiedy właściwie człowiek zaczął tworzyć stałe związki rodzinne. Wszelkie hipotezy dotyczące życia rodzinnego naszych przodków tworzyliśmy przez analogię do stylu życia współcześnie żyjących ludów „prymitywnych”, opisywanych przez etnografów. – Dotąd wyciągaliśmy wnioski na temat przeszłości z teraźniejszości, a to niekoniecznie musiało być słuszne. Teraz wiemy, że w epoce kamienia istniała przynajmniej jedna rodzina – mówi Wolfgang Haak, który dowodził badaniami na Uniwersytecie Gutenberga w Moguncji.
Niestety, jak często zdarza się w archeologii, całą tę wiedzę zawdzięczamy tragedii. Nie bez przyczyny jednymi z najlepiej zachowanych stanowisk są np. zalane w I w. n.e. lawą Pompeje, a w Polsce – jaskinia Maszycka, gdzie wymordowano grupę reprezentantów kultury magdaleńskiej, dzięki czemu zachowały się dla nas ich unikatowe wyroby. Także i w wypadku prehistorycznej rodziny o jej istnieniu dowiedzieliśmy się dzięki anonimowym mordercom. To oni napadli złożoną z 13 spokrewnionych ze sobą osób około 4600 lat temu.
Cztery groby, w których złożono ich szczątki, archeolodzy odkryli w Eulau w Niemczech. Badacze nie mają żadnych wątpliwości, że pochowani w Eulau ludzie są ofiarami mordu. W kręgosłupie jednej z kobiet tkwiła strzała, a na kościach kilku osób (także dzieci) znaleziono ślady po uderzeniach ostrzy kamiennych toporów. Badanie kości wykazało, że pochowani tam dorośli mieli od 25 do 60 lat (czyli całkiem sporo, jak na epokę kamienia), a dzieci były młodsze niż 13 lat.
W jednym z grobów ułożono razem mężczyznę, kobietę i dwoje dzieci. Ale nie tylko to skłoniło archeologów do twierdzenia, że pochowani byli rodziną. Potwierdziły to badania genetyczne – okazało się, że w grobie leżało małżeństwo i ich synowie. Według naukowców to najstarszy dowód życia ludzi w rodzinie nuklearnej. – Obydwoje dzieci miały jej mitochondrialne DNA i jego chromosom Y – komentuje antropolog Brian Kemp ze Stanowego Uniwersytetu w Waszyngtonie.
W innym z grobów badacze odkryli szczątki innej kobiety i trójki dzieci, z którymi – według badań DNA – nie była spokrewniona. Jednak dwoje z trójki pochowanych z nią dzieci były rodzeństwem. DNA trzeciego z dzieci – noworodka – nie udało się wyekstrahować. Jednak pochowano ich razem - sam ten fakt wskazuje, zdaniem naukowców, na istnienie jakiejś więzi między nimi.
Znalezisko z Eulau rzuca ciekawe światło na sposoby chowania zmarłych w późnej epoce kamienia w Europie Środkowej. Na ogół mężczyźni niezależnie od wieku chowani byli na prawym boku z twarzą na południe, a kobiety na lewym – również z twarzą na południe. Zdarzają się jednak wyjątki – i dokładnie tak jest w przypadku rodzinnego grobu w Eulau. Tu dzieci pochowano twarzami na północ, każde w kierunku jednego z rodziców (patrz zdjęcie). Zdaniem Wolfganga Haaka, także to może oznaczać istnienie pomiędzy nimi relacji rodzinnych.
Eugeniusz Wiśniewski