Nauka

Pliozaur ze Swalbardu

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2008 11:25
Jurajski „smok” sprzed 150 mln lat został wykopany w sierpniu 2007 roku.

Skamieniałości morskiego “Potwora”, które odkopano na Spitzbergenie, są okazem największego znanego dotąd morskiego gada – mówią o swoim znalezisku norwescy badacze.

 Jurajski „smok” sprzed 150 mln lat został odkryty w 2006 roku, a wykopany w sierpniu 2007 roku. Jego odkrywcy nazwali go pieszczotliwie… „Potworem” – a głównym powodem jest to, że gad mierzył 15 m długości, jeśli mierzyć od czubka nosa po koniec ogona. – Prześledziliśmy literaturę przedmiotu i jesteśmy pewni, że to największy pliozaur, jakiego dotąd odkryto – mówi kierujący ekspedycją dr Jorn Hurum z Uniwersytetu w Oslo. Okaz ze Swalbardu, jak chwalą się jego odkrywcy, jest o 20% większy niż największy znany dotąd morski gad z epoki dinozaurów, Kronosaurus, który żył kiedyś w Australii. Nowy okaz należy równiez najprawdopodobniej do innego gatunku pliozaurów niż te, które znajdowano do tej pory w Wielkiej Brytanii i Francji.

Pliozaury to krótkoszyi przedstawiciele plezjozaurów, morskich gadów, które zamieszkiwały naszą planetę w epoce dinozaurów. – To były naprawdę potężne drapieżniki – opowiada paleontolog Richard Forrest. – Jeśli porównać czaszkę krokodyla z czaszką pliozaura, zauważymy, że czaszka tego ostatniego została dużo lepiej przystosowana do gryzienia… Pliozaur mógłby w zasadzie wziąć niewielki samochód i jednym kłapnięciem odgryźć jego połowę.

- Dotąd znaliśmy tylko pojedyncze kości pliozaurów – mówi Angela Milner z londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej. – Obecne znalezisko to w zasadzie duży fragment całego szkieletu takiego giganta, który bez wątpienia pomoże nam lepiej poznać te morskie drapieżniki.

Ponieważ pliozaur – jak przystało na gada – był najprawdopodobniej zmiennocieplny, jego znalezienie na Swalbardzie rzuca także trochę światła na ruch płyt tektonicznych i zmiany klimatyczne w prehistorii. – Swalbard nie leżał kiedyś tak blisko bieguna – mówi Angela Milner. – 150 mln lat temu nie było na nim lodu i klimat na nim był dużo bardziej łagodny niż dzisiaj.

Ekipa badawcza, która znalazła szczątki, musiała wydobyć je ze skały ręcznie w naprawdę niesprzyjających swalbardzkich warunkach: nie dość, że padał marznący deszcz, temperatura spadała poniżej zera, to jeszcze istniało ciągłe niebezpieczeństwo ataku ze strony niedźwiedzi polarnych. Mimo wszystko – misja udała się i „Potwór” trafił do Muzeum Historii Naturalnej w Oslo, gdzie czekają go dalsze badania.

„Potworów” może być na Swalbardzie więcej. Latem tego roku badacze powrócą na Spitzbergen, gdzie czeka na nich kolejna skamielina. Podczas ostatniego sezonu wykopaliskowego naukowcy natrafili bowiem na kolejne szczątki, należące prawdopodobnie do tego samego gatunku morskich kolosów.

Warto dodać, że zespół dra Huruma wydobył już ze zmrożonej ziemi Swalbardu 40 okazów różnych jurajskich gadów – w tym długoszyich plezjozaurów, przypominających wyglądem legendarnego potwora z Loch Ness w Szkocji, oraz ichtiozaurów.

Filip Wyrozumski

Na podstawie: BBC

Czytaj także

Odkrycie Polaków wstrząsa historią ewolucji

Ostatnia aktualizacja: 07.01.2010 12:27
Okazuje się, że życie wyszło z morza wczesniej niż dotąd sądziliśmy. I wyszło... pod Kielcami.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dziś wszyscy jesteśmy Neandertalczykami

Ostatnia aktualizacja: 07.05.2010 16:46
Od 1 do 4 procent genów Europejczyków pochodzi od Neandertalczyków. Wyniki analiz DNA naszych wymarłych krewnych zaskoczyły naukowców.
rozwiń zwiń