Jak podało Stowarzyszenie Dziennikarzy Naukowych Naukowi.pl, telewizja publiczna zdjęła z anteny jedyny wciąż funkcjonujący program popularnonaukowy – “Laboratorium” prowadzone od 25 lat przez Wiktora Niedzickiego.
"Laboratorium" powstało wkrótce po tym, jak Niedzicki trafił do telewizji. - Przyszedłem tam w 1984 roku z radia, w którym pracowałem dziewięć lat. Zacząłem robić programy, które się nazywały "Śledztwo w sprawie nauki". Były to reportaże na jakiś konkretny temat, relacje z instytutów. Wkrótce potem narodził się pomysł, żeby robić emitowane co tydzień programy studyjno-filmowe – wspominał kilka lat temu Wiktor Niedzicki w serwisie PAP "Nauka w Polsce". – Punktem wyjścia miało być doświadczenie, eksperyment. Robiłem doświadczenie w studio i realizowałem materiały filmowe.
Swój złoty okres program przeżywał w latach 80-tych, kiedy był emitowany co tydzień w najlepszej porze oglądalności. Tę najlepszą porę oglądalności, czyli tuż przed Dziennikiem Telewizyjnym, zagwarantowały "Laboratorium" - paradoksalnie - obawy zarządu telewizji o polityczny wydźwięk programów. – W 1984 roku władzom "kojarzyło się wszystko ze wszystkim". Tego czasu koło dziennika wszyscy się strasznie bali, bo istniało ryzyko, że cokolwiek się pokaże, zostanie odczytane jako aluzja polityczna. Na przykład jeśli w programie będzie woda, a nagle okaże się, że gdzieś w małej miejscowości wody zabrakło, rozpęta się afera – mówił Niedzicki. Program edukacyjny miał być wentylem bezpieczeństwa, ale po dwóch latach emisji – kiedy dobry czas antenowy zaczął nęcić inne redakcje, "Laboratorium" przeniesiono na inną porę. Okazało się jednak, że program zyskał stałą widownię - głównie dzięki pomysłowości i brawurze swoich twórców, które rekompensowały niedostatek materiałów filmowych. – Nie było zakupów zagranicznych, więc wszystko trzeba było robić samemu. Materiałów było bardzo mało, ale jakoś sobie radziłem. Nadrabiałem z jednej strony doświadczeniami, które dało się zrobić w studiu, z drugiej - brawurą – opowiadał Niedzicki.
Jeden z programów opowiadał o maszynach budowlanych ze Stalowej Woli. To z niego pochodzi słynne doświadczenie z jajkiem, które nie gniecie się pod gąsienicą gigantycznej maszyny. Niedzicki: - Czytałem dokumentację tych maszyn. Wnikało z niej, że skoro jeżdżą po grząskim gruncie, muszą mieć mały nacisk na powierzchnię gąsienic. Inaczej by się po prostu zapadały. Pomyślałem więc, że jakbym podłożył pod gąsienicę jajko na piasku, powinno wytrzymać. I faktycznie, wytrzymało!
- Starałem się (i nadal się staram) pokazać, że nauka jest bardzo interesująca. Udaje mi się zachować ciekawość dziecka, które wciąż zadaje sobie pytania: "co jest dalej, co jest za tymi drzwiami?". Staram się otwierać te drzwi, podpatrywać i pokazywać, co jest dalej – mówi Niedzicki. Bezcenna postawa w kraju, który zamyka europejskie rankingi pod względem poziomu szkolnictwa wyższego i innowacyjności technologicznej.
Wiktor Niedzicki wystosował list otwarty do prezesa Telewizji Polskiej. Z jego treścią można zapoznać się na stronie www.wiktorniedzicki.pl.
(ew/pap)