New Scientist szuka odpowiedzi na pytanie, po co ESA organizuje „udawany” 500-dniowy lot na Marsa.
Dwa tygodnie temu informowalismy o tym, że Europejska Agencja Kosmiczna poszukuje sześciu ochotników do wzięcia udziału w 500-dniowej symulacji lotu na Marsa. Perspektywa nie jest, szczerze powiedziawszy, zbyt miła: chętni zostaną zamknięci na 500 dni w rosyjskiej izolatce, gdzie będą „udawać”, że lecą na Czerwoną Planetę, lądują na niej, a potem podejmują kilkumiesięczy powrót na Ziemię. Przez cały ten okres, oczywiście, nie oderwą stóp od Ziemi.
Cel jest prosty: chodzi o to, aby zbadać, jakie psychologiczne efekty będzie miała tak długa izolacja niewielkiej grupki osób. Czy jednak izolacja w Moskwie jest tym samym, co izolacja podczas pełnej emocji misji kosmicznej?
Czy misja Mars-500 będzie wiarygodna?
Oczywiście, założenie eksperymentu jest takie, że, kiedy sześciu europejskich śmiałków zostanie zamkniętych w komorze bez okien, znajdujące się na zewnątrz centrum dowodzenia dołoży wszelkich starań, aby ich wrażenia były niemal identyczne, jak podczas prawdziwej misji.
Kilku rzeczy nie da się jednak symulować – na przykład przeciążeń grawitacyjnych, nieważkości czy promieniowania, na które narażona jest każda z misji kosmicznych. Peter Suedfeld z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver uważa, że takie eksperymenty nie posiadają także kluczowego elementu psychologicznego: niebezpieczna podróż kosmiczna zakłada poruszanie się po nieznanym terytorium i niemozność uzyskania pomocy w sytuacji krytycznej. W Moskwie, mimo wszystko, być może pomoc nadejdzie. Zdaniem Suedfelda, psychologowie skorzystaliby duzo bardziej, czytając dzienniki dawnych odkrywców, niż zamykając ochotników w izolatce.
A jednak Mars-500 może odkryć takie zależności, których dawne dzienniki pokazać nie są w stanie. Na przykład poziom hormonów we krwi w różnych fazach misji i reakcje układu immunologicznego na izolację i spory poziom stresu.
Co nowego Mars-500 wniesie w stosunku do 105-dniowej misji ?
Poprzednia, zakończona w lipcu 105-dniowa misja przebiegła bez komplikacji. Jedynym problemem załogi była walka z nudą i stresem wynikającym z zamknięcia w niewielkiej przestrzeni. Eksperyment, który zacznie się w 2010 roku jeszcze precyzyjniej pokaże, jak grupa astronautów zniesie trudy misji, trwającej prawdopodobnie około 900 dni.
Czy Moskwa to najlepsze miejsce?
Oczywiście, przetrwanie 500-dniowej izolacji w Moskwie to nie lada przygoda. Ale prawdopodobnie inne miejsca pełniej odpowiadałyby specyfice lotu kosmicznego. Niektórzy uważają, że stacje badawcze na Antarktyce lub atomowa łódź podwodna byłyby dużo lepszym pomysłem, a wyniki eksperymentu byłyby bardziej wiarygodne. Jednak, chociaż izolacja na Antarktyce jest odpowiednio większa niż w Moskwie, brakuje tam wyfarionowanego sprzętu, z którym stykać się będą astronauci. Łódź podwodna byłaby idealna, ale wojsko nie zgodziłoby się na naukowe eksperymenty na swoich najważniejszych jednostkach, których ładunek i sprzęt poddane są tajemnicy wojskowej.
Zostaje jeszcze ISS. Jak dotąd, najdłuższy pobyt na międzynarodowej Stacji Kosmicznej trwał 438 dni. ISS oferuje i izolcaję, i warunki kosmiczne, i nowoczesny sprzęt. Dlaczego zatem misja odbędzie się w Moskwie?
Jak zachowywali się astronauci podczas trawających dotąd misji?
Wszystkie agencje kosmiczne chwalą się, że ich astronauci/kosmonauci , jak dotąd, dobrze znosili kosmiczny stres. Było jednak kilka incydentów na orbicie. Jednym z nich był strajk załogi promu kosmicznego NASA podczas misji na Skylab w 1973 roku. Astronauci czuli się przepracowani i pozostawieni sobie przez obsługę naziemną. W 1982 roku z kolei dwaj sowieccy kosmonauci spędzili na orbicie 211 dni w ciszy, ponieważ… działali sobie na nerwy. W 1985 roku ZSRR musiało skrócic misję kosmiczna z powodu załamania nerwowego jednego z członków załogi. W 2000 roku na ISS załozono zamki w drzwiach, ponieważ jeden z męskich członków załogi dwa razy usiłował pocałować swoją koleżankę wbrew jej woli.
Jak widać, więcej poważnych problemów mieli Rosjanie - stąd być może rosyjski pomysł na tego typu eksperymenty.
(ew)
Na podstawie: New Scientist