Po niedawnym trzęsieniu ziemi na Haiti, na regionalnych wodach pojawiła się fala tsunami - potwierdzili naukowcy. Choć była stosunkowo niegroźna, dostarczyła ważnych informacji na temat skutków podmorskich wstrząsów.
Fala miała trzy metry wysokości, widać ją było z wielu miejsc. Gdy uderzyła w wybrzeże, zginęły trzy osoby. To niewiele w porównaniu z liczbą śmiertelnych ofiar w stolicy Haiti, Port au Prince i okolicach. Ale jak podkreśla amerykański sejsmolog Hermann Fritz, ludzie w zagrożonych rejonach nadal nie mają odpowiedniej świadomości problemu.
„Ludzie patrzyli na tę falę, zamiast uciekać. A powinni wiedzieć, jak się zachować" - powiedział.
Tsunami było też testem dla ostrzegawczego systemu DART, składającego się z czujników na dnie morskim, boi na powierzchni i satelitów przekazujących sygnał. System zadziałał dobrze i w ciągu kilkudziesięciu minut ostrzeżenie dotarło do potencjalnie zagrożonych krajów. Jednak zdaniem naukowców 50 takich boi rozmieszczonych na całym świecie to za mało. Powinno ich być co najmniej dwa razy więcej. Dane zaprezentowano podczas konferencji oceanologów w amerykańskim mieście Portland.