Ropa wycieka spod dna Zatoki Meksykańskiej od ponad tygodnia, gdy doszło do eksplozji i zatonięcia platformy wiertniczej firmy BP. Początkowo szacowano, że z odwiertu wydobywa się 150 tysięcy litrów ropy dziennie. Obecnie wiadomo, że wyciek jest pięciokrotnie większy.
Plama ropy ma już 200 kilometrów długości i zbliża się do ujścia Mississippi, gdzie znajduje się 40% amerykańskich słonych bagien, będących oazą dla ponad 400 gatunków zwierząt, ryb i ptaków.
Zagrożone jest nie tylko środowisko naturalne, ale i lokalna turystyka oraz połowy ryb, krewetek i ostryg. Amerykańska straż przybrzeżna przeprowadziła jedno kontrolowane wypalanie ropy. Z powodu wysokich fal akcję jednak przerwano. Tymczasem, marynarka wojenna rozciąga wzdłuż brzegów pływające pompowane zapory. Dotychczas ułożono je na długości 50 kilometrów.
Prezydent Barack Obama uznał wyciek ropy za poważne zagrożenie i skierował do Luizjany sekretarz bezpieczeństwa kraju Janet Napolitano. Obama poinformował, że koszty akcji ratowniczej oraz usuwania zanieczyszczeń będzie musiał pokryć koncern BP.
sż,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)