Tymczasem badania polskich naukowców  dowodzą, że ocieplanie się klimatu widać po zmianie zachowania os. Z  prowadzonych przez 30 lat obserwacji wynika, że osy nawet o dwa miesiące  wcześniej rozpoczynają swój okres lotów. Kalina Olejniczak rozmawia z  dr Weroniką Banaszak-Cibicką z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu -   jedną z autorów artykułu opublikowanego w prestiżowym European Journal  of Entomology:
- Nasze badania robione przez 30 lat w okolicach Inowrocławia  wykazują przyspieszenie wylotu os nawet do 57 dni, w przypadku osy  niemieckiej. Ta osa występuje w Polsce bardzo licznie. Drugim gatunkiem  obserwowanym jest szerszeń, znacznie większy i też rozpoznawalny. Budzi  grozę ze względu na rozmiary, ale jest łagodniejszy od osy niemieckiej.
Kilka tygodni wcześniej rozpoczynają loty, czyli aktywność  życiowa w skali roku, to jest zjawisko dostrzegalne, podobne jest u  ptaków.
- Tak, jest to duża różnica i z naszych badań wynika, że w części  za to odpowiada wzrost temperatury w kwietniu. Ta średnia temperatura  kwietnia jest wyższa i powoduje szybsze pojawienie się os i  przyspieszanie okresu lotów. Może to mieć też związek z wcześniejszym  pojawianiem się kwiatów. Osy jako drapieżniki korzystają z różnego  pokarmu, łapią inne owady albo korzystają z innych resztek organicznych,  którymi karmią swoje larwy. Osobniki dorosłe odżywiają się pokarmem  roślinnym, nektarem. Więc zmiany zarówno w świecie roślin jak i zwierząt  wpływają na osy.
Na czym polegają naukowe badania os?
- Te badania były prowadzone przez profesora Pawlikowskiego z  Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu. Polegały na obserwacji owadów w  obrębie transektu, czyli pasa, którym badacz idzie i liczy owady,  notuje ich zachowania, czy np. są w trakcie zbierania nektaru czy  polują.
Czy taka praca może być niebezpieczna?
- Owady poza gniazdem nie stanowią tak dużego zagrożenia jak  podczas wnikania na obszar, na którym one gniazdują, ponieważ nie ma tam  tak dużego instynktu obronnego. Ja zajmuję się dzikimi pszczołowatymi i  do tej pory zostałam użądlona tylko raz i to przez pszczołę miodną w  pasiece.