Pod podłogami domostw w południowo-zachodnim Peru zespół Toma Dillehaya z Vanderbilt University (USA) odkrył ślady przeżutych liści koki sprzed 8 tys. lat oraz bogatych w wapń skał. Wypalone uprzednio kawałki wapienia są do dziś przeżuwane razem z liśćmi, ponieważ dzięki nim uwalnia się więcej aktywnych składników.
Znane dotychczas ślady stosowania koki były młodsze o 3000 lat. Dodawanie wapiennego "katalizatora" uważano dotychczas za dużo późniejszy wynalazek.
Zawierające alkaloidy - w tym kokainę - liście dorastającego 2-3 metrów wysokości krzewu kokainowego (krasnodrzew pospolity - Erythroxylum coca) są wykorzystywane przez południowoamerykańskich Indian jako używka. Żucie koki tłumi głód i ułatwia wysiłek na dużych wysokościach. Właściwości te wykorzystywali hiszpańscy kolonizatorzy, podając masowo kokę Indianom wydobywającym cenne metale w kopalniach.
Sama roślina odgrywa ważną rolę w tradycyjnej kulturze andyjskiej - jej liście były ofiarowywane bóstwom, a w czasach Inków używały ich głownie klasy uprzywilejowane. Także najnowsze odkrycie wskazuje, że kokę żuli początkowo głównie wybrani.
W wielu rejonach, zwłaszcza w górach, niesprzyjających innym uprawom, koka stanowiła, a niekiedy nadal stanowi podstawę egzystencji indiańskich rolników. W niektórych rejonach Andów można zbierać liście aż cztery razy w roku.
Dawniej wykorzystywano ją do produkcji Coca-Coli. Obecnie służy nie tylko do żucia, ale i jako herbata (mate de coca) oraz dodatek do licznych produktów żywnościowych i kosmetycznych - cukierków, ciastek, alkoholi czy pasty do zębów.
Liście koki są także surowcem do produkcji narkotyku - kokainy, przemycanego z krajów Ameryki Łacińskiej do innych regionów świata. Dlatego liczne są głosy wzywające do zaprzestania uprawy krzewu kokainowego.
(ki)