Stało się. Chiny wyprzedziły Japonię pod względem PKB i tym samym zajęły drugie miejsce, za Stanami Zjednoczonymi, wśród gospodarek na świecie. A przewidywano to już pół roku temu, przyznaje dr Maciej Krzak z Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Gdyby zaś liczyć PKB trochę inaczej – pod względem siły nabywczej, biorąc pod uwagę różnicę w wysokości cen w krajach wysoko rozwiniętych, a Państwem Środka, gdzie koszty utrzymania i usług są dużo niższe, czasem nawet dziesięciokrotnie, to drugie miejsce Chiny zajęły już w 2001 roku.
Skąd zatem taki sukces? Przede wszystkim to kwestia największej na świecie liczby ludności – 1,3 miliarda ludzi, wysokie tempo wzrostu gospodarczego – ponad 10 procent w ciągu ostatniej dekady, wytrwała praca, dopływ kapitału ze świata i, co być może najistotniejsze – bardzo niskie koszty wytwarzania prostych produktów, które daje się masowo produkować – podkreśla Krzak. No i gospodarka centralnie planowana. W Chinach bowiem wciąż rządzi partia komunistyczna i biuro polityczne, które czasami ręcznie steruje tym co się dzieje w gospodarce, zwłaszcza jeśli chodzi o np. dopływ kredytu do gospodarki. Ale z drugiej strony od ponad 30 lat trwa tam proces stopniowego rozwoju własności prywatnej i wygląda na to, że Chiny powoli zmierzają do rozwoju wolnorynkowej gospodarki.
Ale jak zauważa Maciej Krzak – paradoksalnie jest to bardzo biedna gospodarka. Bo choć Chiny właśnie stały się drugą gospodarką na świecie pod względem wielkości, to chiński PKB na mieszkańca jest dziesięciokrotnie niższy niż w Japonii, którą prześcignęli. Trudno jest też wskazać ich własne produkty. Wygląda więc na to, że drogą do przyspieszenia rozwoju ma być kopiowanie już sprawdzonych wzorców i osiągnięć, tak czyniło wiele krajów wcześniej – Japonia, Korea Południowa a nawet Niemcy – między I i II wojną światową.
Jednak pomimo tego, że Chiny są biedne, jako druga gospodarka na świecie bardzo liczą się jako partner w handlu zagranicznym, szczególnie w Azji Południowo-wschodniej. Liczą się także na rynku surowców – zwłaszcza jako konsument np. węgla i wreszcie liczą się na rynkach kredytowych, jako, że są właścicielem największych rezerw walutowych w świecie – ponad 2, 5 biliona dolarów. Prawdopodobnie z czasem staną się także pełnoprawnym uczestnikiem reform gospodarki światowej, kształtowania systemu monetarnego. Prognozować to można, gdyż już teraz masowo kupują obligacje europejskie i oferują pomoc finansową Unii Europejskiej w wychodzeniu z kryzysu.