Voyager opuszcza Układ Słoneczny
Po 33 latach lotu sonda Voyager-1 dotarła do granic Układu Słonecznego. Odtąd nie może już liczyć na podmuchy wiatru słonecznego. To pierwszy wyprodukowany przez ludzi obiekt, który znajduje się tak daleko od Ziemi.
Voyager znajduje się obecnie około 10,8 mld lat świetlnych od Słońca. Wleciał w sferę, wyrzucana przez Słońce gdzie plazma, nie purusza się już w ogóle. Najprawdopodobniej wynika to stąd, że w tak wielkiej odległości od swojego źródła przegrywa po prostu z wiatrem międzygwiezdnym.
- Voyager 1 zbliża się do przestrzeni międzygwiezdnej – ekscytuje się Ed Stone, obecny szef misji.
To, czy coś leży jeszcze w naszym Układzie, czy poza nim, wyznaczane jest właśnie poprzez zasięg heliosfery, a zatem bańki zjonizowanego gazu, która otacza naszą gwiazdę i wszystkie jej planety. Gaz ten jest wyrzucany przez samo Słońce. Z prędkością ponaddźwiękową przemieszcza się od centrum na rubieże Układu Słonecznego. Z czasem jego siła i prędkość maleją.
Wiatr słoneczny wieje, oczywiście, z niejednakową prędkością. Dlatego naukowcy od czterech miesięcy monitorują jego „podmuchy”, aby mieć pewność, że to rzeczywiście już kraniec naszego Układu. Od czerwca na Voyagera-1 już nic nie wieje! - To ekscytujące – komentuje Rob Decker, odpowiedzialny za odczyty zamontowanego na sondzie detektora cząstek. - Urządzenie pracuje już 33 lata, a ciągle możemy nauczyć się dzięki niemu czegoś nowego!
Co teraz? Naukowcy uważają, że chociaż wiatr ucichł, to sonda nie wleciałą jeszcze w przestrzeń międzygwiezdną. Według modeli, po ostatecznym opuszczeniu Układu Słonecznego wokół Voyagera-1 spadnie gwałtownie ilość gorących cząstek, a wzrośnie gęstość zimnych. Najprawdopodobniej stanie się to w ciągu najbliższych czterech lat. Dane przesyłane przez sondę potwierdzą lub obalą te modele.
Voyager 1 (pl. Podróżnik 1) to bezzałogowa sonda kosmiczna NASA, wystrzelona z Przylądka Canaveral na Florydzie 5 września 1977 roku. Jest najdalszym, a co więcej ciągle działającym obiektem wysłanym w przestrzeń kosmiczną przez człowieka. Od Ziemi dzieli ją odległość już ponad 100 jednostek astronomicznych!
Kontak z Voyagerem nie jest łatwy. Sygnał wysłany przez sondę w kierunku anten Deep Space Network potrzebuje około 14 godzin na dotarcie do celu.
Pierwotnym celem misji Voyagera 1 było zbadanie Jowisza iSaturna oraz ich księżyców. Obecnie główny cel stanowi badanie heliopauzy oraz pomiar właściwości fizycznych przestrzeni międzygwiezdnej. Dalsze badanie wiatru słonecznego jest utrudnione po awarii instrumentu umożliwiającego wykonywanie pomiarów.
Misja Voyagera-1 od samego początku miała wykorzystywać technikę przyspieszania w polu grawitacyjnym planet, co pozwala na osiągnięcie dużych prędkości bez konieczności używania paliwa. Okazało się to prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Szczęśliwym trafem rozpoczęcie lotu zbiegło się w czasie z bardzo korzystnym położeniem planet, które umożliwiło odwiedzenie wszystkich gazowych olbrzymów: Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna przez jeden próbnik. Przy okazji cała seria asyst grawitacyjnych uczyniła z Voyagera 1 najszybszy obiekt wysłany przez człowieka w kosmos. Właśnie dlatego, chociaż Voyager-1 wystrzelony później niż Voyager-2, wyprzedził swoją siostrzaną jednostkę i pierwszy dotarł do dalszych planet Układu Słonecznego. Teraz jako pierwsze w historii urządzenie go opuści.
"
Voyager-1 znajduje się obecnie około 10,8 mld km od Słońca. Wleciał w sferę, gdzie wyrzucana przez Słońce plazma nie purusza się już w ogóle. Najprawdopodobniej wynika to stąd, że w tak wielkiej odległości od swojego źródła przegrywa po prostu z wiatrem międzygwiezdnym. - Voyager 1 zbliża się do przestrzeni międzygwiezdnej – ekscytuje się Ed Stone, obecny szef misji.
Opuszczamy nasz matecznik
To, czy coś leży jeszcze w naszym Układzie, czy poza nim, wyznaczane jest właśnie poprzez zasięg heliosfery, a zatem bańki zjonizowanego gazu, która otacza naszą gwiazdę i wszystkie jej planety. Gaz ten jest wyrzucany przez samo Słońce. Z prędkością ponaddźwiękową przemieszcza się od centrum na rubieże Układu Słonecznego. Z czasem jego siła i prędkość maleją.
Wiatr słoneczny wieje, oczywiście, z niejednakową prędkością. Dlatego naukowcy od czterech miesięcy monitorują jego „podmuchy”, aby mieć pewność, że to rzeczywiście już kraniec naszego Układu. Od czerwca na Voyagera-1 już nic nie wieje! - To ekscytujące – komentuje Rob Decker, odpowiedzialny za odczyty zamontowanego na sondzie detektora cząstek. - Urządzenie pracuje już 33 lata, a ciągle możemy nauczyć się dzięki niemu czegoś nowego!
Co teraz? Naukowcy uważają, że chociaż wiatr ucichł, to sonda nie wleciała jeszcze w przestrzeń międzygwiezdną. Według modeli, po ostatecznym opuszczeniu Układu Słonecznego wokół Voyagera-1 spadnie gwałtownie ilość gorących cząstek, a wzrośnie gęstość zimnych. Najprawdopodobniej stanie się to w ciągu najbliższych czterech lat. Dane przesyłane przez sondę potwierdzą lub obalą te modele.
Najszybsza sonda w historii
Voyager 1 (tł. Podróżnik 1) to bezzałogowa sonda kosmiczna NASA, wystrzelona z Przylądka Canaveral na Florydzie 5 września 1977 roku. Jest najdalej znajdującym się, a co więcej - ciągle działającym, obiektem wysłanym w przestrzeń kosmiczną przez człowieka.
Kontakt z Voyagerem nie jest łatwy. Sygnał wysłany przez sondę w kierunku anten Deep Space Network potrzebuje około 14 godzin na dotarcie do celu.
Pierwotnym celem misji Voyagera 1 było zbadanie Jowisza i Saturna oraz ich księżyców. Obecnie główny cel stanowi badanie heliopauzy oraz pomiar właściwości fizycznych przestrzeni międzygwiezdnej. Dalsze badanie wiatru słonecznego jest utrudnione po awarii instrumentu umożliwiającego wykonywanie pomiarów.
Misja Voyagera-1 od samego początku miała wykorzystywać technikę przyspieszania w polu grawitacyjnym planet, co pozwala na osiągnięcie dużych prędkości bez konieczności używania paliwa. Okazało się to prawdziwym strzałem w dziesiątkę.
Szczęśliwym trafem rozpoczęcie lotu zbiegło się w czasie z bardzo korzystnym położeniem planet, które umożliwiło odwiedzenie wszystkich gazowych olbrzymów: Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna przez jeden próbnik.
Przy okazji cała seria asyst grawitacyjnych uczyniła z Voyagera-1 najszybszy obiekt wysłany przez człowieka w kosmos. Właśnie dlatego, chociaż Voyager-1 wystrzelony później niż Voyager-2, wyprzedził swoją siostrzaną jednostkę i pierwszy dotarł do dalszych planet Układu Słonecznego.
Teraz jako pierwsze w historii urządzenie go opuści.
(ew/PhysOrg.com/wiki)