Dłużej otwarte bary to więcej przemocy w mieście
Nawet niewielkie wydłużenie godzin, o których zamykane są bary i puby, zwiększa liczbę przpadków użycia przemocy - obliczyli naukowcy z Norwegii, o czym informują w piśmie "Addiction".
Wydłużenie - nawet o godzinę - czasu pracy barów przekłada się na konkretny wzrost liczby przypadków użycia przemocy w weekendy - obliczyli naukowcy z Norwegii. To znaczy, że w samej Norwegii w skali roku na każde sto tysięcy osób dochodzi do 20 nadprogramowych przypadków użycia przemocy (zgłoszonych na policję w weekendy w centrach miast, od godz. 22:00 wieczorem a 5:00 rano). To wzrost mniej więcej 17-procentowy w stosunku do sytuacji, w której bary nie wydłużyłyby czasu swojej pracy.
Autorzy analizy sugerują, że podobna zmiana może następować w obie strony - że zamykanie barów o godzinę wcześniej prowadzi do ograniczenia przemocy w analogicznej skali.
"Wnioski te potwierdzają wyniki badań ze świata, według których do przemoc narasta w miastach, w których wydłużono godziny handlowe" - zauważa główny autor pracy, prof. Ingeborg Rossow z Norwegian Institute for Alcohol and Drug Research w Oslo.
W swojej pracy Rossow i prof. Thor Norstroem ze Szwedzkiego Instytutu Badań Społecznych w Sztokholmie wykorzystali dane z 18 norweskich miast, w których w latach 2000-2010 o dwie godziny skrócono lub wydłużono czas otwarcia lokali. Naukowcy sprawdzali, czy te zmiany odcisnęły się na skali przemocy notowanej w centrum miast w weekendowe wieczory i noce. Wyniki porównano z danymi na temat przypadków przemocy zgłoszonych w analogicznych godzinach, ale poza badanymi miastami.
W badanych norweskich miastach puby i bary są otwarte do 1:00 - 3:00 w nocy. W porównaniu z realiami wielu światowych metropolii to wczesna pora.
"Te wyniki mogą mieć znaczenie dla społeczności z całego świata, z okolic, w których próbuje się zwalczyć narastający problem wynikający z dostępności alkoholu. Jeśli chcesz go zwalczyć - ograniczenie godzin sprzedaży tego produktu wydaje się być właściwym środkiem" - dodaje współautor publikacji w "Addition", prof. Thor Norström ze Szwedzkiego Instytutu Badań Społecznych w Sztokholmie.
Obliczyli to naukowcy z Norwegii, o czym informują w piśmie "Addiction".
Wydłużenie - nawet o godzinę - czasu pracy barów przekłada się na konkretny wzrost liczby przypadków użycia przemocy w weekendy - obliczyli naukowcy z Norwegii. To znaczy, że w samej Norwegii w skali roku na każde sto tysięcy osób dochodzi do 20 nadprogramowych przypadków użycia przemocy (zgłoszonych na policję w weekendy w centrach miast, od godz. 22:00 wieczorem a 5:00 rano). To wzrost mniej więcej 17-procentowy w stosunku do sytuacji, w której bary nie wydłużyłyby czasu swojej pracy.Autorzy analizy sugerują, że podobna zmiana może następować w obie strony - że zamykanie barów o godzinę wcześniej prowadzi do ograniczenia przemocy w analogicznej skali.
- Wnioski te potwierdzają wyniki badań ze świata, według których do przemoc narasta w miastach, w których wydłużono godziny handlowe - zauważa główny autor pracy, prof. Ingeborg Rossow z Norwegian Institute for Alcohol and Drug Research w Oslo.
W swojej pracy Rossow i prof. Thor Norstroem ze Szwedzkiego Instytutu Badań Społecznych w Sztokholmie wykorzystali dane z 18 norweskich miast, w których w latach 2000-2010 o dwie godziny skrócono lub wydłużono czas otwarcia lokali. Naukowcy sprawdzali, czy te zmiany odcisnęły się na skali przemocy notowanej w centrum miast w weekendowe wieczory i noce. Wyniki porównano z danymi na temat przypadków przemocy zgłoszonych w analogicznych godzinach, ale poza badanymi miastami.
W badanych norweskich miastach puby i bary są otwarte do 1:00 - 3:00 w nocy. W porównaniu z realiami wielu światowych metropolii to wczesna pora.
- Te wyniki mogą mieć znaczenie dla społeczności z całego świata, z okolic, w których próbuje się zwalczyć narastający problem wynikający z dostępności alkoholu. Jeśli chcesz go zwalczyć, ograniczenie godzin sprzedaży tego produktu wydaje się być właściwym środkiem - dodaje współautor publikacji w "Addition", prof. Thor Norström ze Szwedzkiego Instytutu Badań Społecznych w Sztokholmie.
(ew/pap)