Erupcja, która nastąpiła we wtorek wieczorem, była na tyle silna, że może zakłócić łączność satelitarną, działanie urządzeń GPS i sieci przesyłowych energii elektrycznej.
Przewoźnikom lotniczym zalecono zmianę tras ich samolotów tak, aby nie przebiegały nad rejonami polarnymi. Zdaniem amerykańskiej agencji kosmicznej NASA astronauci przebywający w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nie powinni być zagrożeni.
Według amerykańskiej Administracji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) skutki erupcji zaczną być odczuwalne poczynając od czwartku, od godz. 13 czasu polskiego i potrwają aż do piątku.
- Naładowane cząstki uderzą w Ziemię z szybkością 6,44 mln km/godz. i wywołają wyjątkowo spektakularne zorze polarne, które powinny być najlepiej widoczne w Azji Środkowej - powiedział Joseph Kunches z NOAA. Dodał, że obecna burza na Słońcu jest prawdopodobnie najsilniejsza od grudnia 2006 roku.
Organizmy żywe na Ziemi chronione są przed wybuchami na Słońcu przez pole magnetyczne naszej planety.
- Nasilenie erupcji na Słońcu (ostatnia miała miejsce 23 stycznia) jest normalnym zjawiskiem związanym z 11-letnim cyklem jego aktywności, którego najbardziej intensywny okres powinien przypaść na rok 2013 - informuje rzecznik NASA. Okresy wzmożonej aktywności następują na przemian z okresami "uśpienia" Słońca. "Najgorsze" jeszcze przed nami.