O wynikach informują eksperci z British Antarctic Survey na stronie "PLoS ONE". Pingwiny cesarskie - mieszkańców niegościnnych, trudno dostępnych części Antarktyki - naukowcy policzyli (dokładniej niż kiedykolwiek do tej pory) w zasadzie nie wychodząc zza biurek.
Pingwiny cesarskie żyją i rozmnażają się w miejscach, do których trudno jest dotrzeć i prowadzić badania. Są to okolice niedostępne zwłaszcza wtedy, gdy temperatura spada do minus 50 stopni. Naukowcy wykorzystali jednak fakt, że duże grupy kontrastowo ubarwionych, czarno-białych ptaków, stojących na tle śniegu, świetnie się wyróżniają z ogromnej odległości. Pingwinie skupiska można dostrzec nawet na dobrej jakości zdjęciach z satelity.
Fakt ten badacze z USA, Wielkiej Brytanii i Australii wykorzystali do oceny liczebności pingwinich kolonii z Antarktyki. Pracowali na satelitarnych zdjęciach o bardzo wysokiej rozdzielczości (VHR), których rozdzielczość powiększyli jeszcze bardziej dzięki technice zwanej pansharpening. Zabieg ten pozwolił lepiej odróżnić ptasie kolonie od jasnych połaci lodu, ciemnych cieni i skrawków lądu pokrytych pingwinimi odchodami. Wstępne wyniki skalibrowali - zestawili je z wcześniejszymi wynikami liczenia, prowadzonego na podstawie zdjęć z samolotu oraz bezpośrednio z ziemi.
Naukowcy zbadali w sumie 44 pingwinie kolonie rozrzucone wzdłuż wybrzeża Antarktyki, w tym siedem wcześniej nieznanych. - Jesteśmy zachwyceni możliwością lokalizowania i identyfikowania tak wielkiej liczby pingwinów cesarskich. Naliczyliśmy ich 595 tys. To niemal dwa razy więcej, niż wcześniejsze szacunki, mówiące o 270 - 350 tysiącach ptaków. Jest to pierwszy pełen spis liczebności gatunku, który zrealizowano z kosmosu - podkreśla główny autor badania, geograf Peter Fretwell z brytyjskiej agendy badawczej British Antarctic Survey (BAS).
Zdaniem uczestniczącej w pracach Michelle LaRue z University of Minnesota, takie podejście stanowi duży krok w ekologicznych badaniach Antarktyki. Pozwala liczyć ptaki bezpiecznie i wydajnie, a towarzyszący temu wpływ na środowisko ogranicza do minimum. - Nowa metoda pozwala oszacować całą populację - podkreśla, i może się przydać do oceny innych słabo zbadanych gatunków z Antarktyki, i do weryfikacji badań w terenie.
Biolog z BAS, dr Phil Trathan przypomina prognozy, według których zmiany klimatu zapewne silnie się odbiją na populacji pingwinów cesarskich. Dokładny spis tych ptaków z całego kontynentu (który w dodatku można łatwo i regularnie powtarzać), pomoże dokładniej monitorować przyszłe zmiany.
(ew/pap)