Nie posiadamy zapisów z tego widowiska, ponieważ wydarzyło się ono w czasach Homo habilis, około 2 milinów lat temu.
Astronomowie kierowani przez prof. Jossa Bland-Hawthorna z University of Sydney zgromadzili dowody na to, że taka masywna eksplozja rzeczywiście miała miejsce. Publikują je na łamach Astrophysical Journal.
Czarna dziura w sercu Galaktyki Drogi Mlecznej, znana jako Sagittarius A, eksplodowała i rozświetliła chmurę pyłu odległą od nas o 200 000 lat świetlnych. - Od 20 lat podejrzewamy, że taki wybuch nastąpił, ale wiemy teraz już na pewno, że ten śpiący smok o masie 4 milionów Słońc zionął wówczas energią 100 milionów razy większą niż ma dzisiaj - mówi prof. Bland-Hawthorn. - Od dawna podejrzewaliśmy, że nasza Galaktyka w przeszłości mogła sporadycznie się rozświetlać - dodaje dr Martin Rees.
Astronomowie zaobserwowali podobne zjawisko w Strumieniu Magellanicznym. To strumień gazowych łączących dwie sąsiadujące z nami galaktyki, Wielki oraz Mały Obłok Magellana, ciągnący się za nimi na długości około 180°, wzdłuż orbity Obłoków Magellana. - Od 1996 roku byliśmy świadomi dziwnego światła bijącego ze Strumienia - mówi Rees.
Region sąsiadujący z supermasywną czarną dziurą znajdującą się w centrum Galaktyki emituje silne sygnały radiowe, w promieniach X, a także podczerwone i w nadfiolecie. Nie są one stałe, zmieniają się w zależności od tego, co „spadnie” na gorący dysk materii, który otacza dziurę. Istniały tez dowody na jakiś wielki kataklizm w przeszłości, dużo większy od innych.
- W 2010 roku satelita Fermi odkrył dwa bąble gazu unoszące się z centrum Galaktyki i zajmujące ćwierć nieba - relacjonuje prof. Bland-Hawthorn. Symulacje komputerowe wskazały, że to pozostałość po jakiejś wielkiej eksplozji, która wydarzyła się w tym rejonie w ciągu kilku ostatnich milionów lat. - Kiedy to zobaczyłem, uznałem, że ma to także związek ze światłem bijącym ze Strumienia Magellanicznego - mówi prof. Bland-Hawthorn said.
Kalkulacje wskazały, że blask Strumienia ma ok. 2 mln lat. Pasowało. - Gwiazdy Galaktyki nie produkują takiej ilości promieniowania i nigdy nie produkowały. Musiało istnieć inne wyjaśnienie - dodaje współautor badań dr Philip Maloney z University of Colorado. Galaktyka sama z siebie nigdy nie byłaby w stanie wytworzyć takiej ilości promieniowania. A zatem musiało to być wynikiem kataklizmu, zapewne wybuchu czarnej dziury.
Oto, jak to wyglądało:
Czarne dziury tego typu potrafią się włączać i wyłączać w ciągu kilku milionów lat. - Zważywszy na to, że Wszechświat ma 14 mld lat, to bardzo szybko - mówi prof. Bland-Hawthorn. - To znaczące odkrycie.
Eksplozja tego typu zapewne kiedyś się powtórzy.
(ew/Sci-news/NewScientist)