Jak alarmują prof. Jerzy Runge, dr Anna Runge i dr Robert Krzysztofik z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego, opinia o potencjale woj. śląskiego, jako dysponującego dużą liczbą osób młodych, w wieku produkcyjnym, jest już nieaktualna.
Ściągający do pracy i zakładający rodziny młodzi ludzie przestali tam napływać jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku. - Na tle innych województw w kraju woj. śląskie w liczbach bezwzględnych wykazuje największy ubytek ludności. Również w liczbach względnych, porównywalnych, jest trzecie od końca - zaznaczyła dr Runge.
Przyrost naturalny w woj. śląskim maleje od lat 80. Podobnie jak w całym kraju – wydłużanie czasu życia obniżało poziom zgonów; jednocześnie towarzyszył temu spadek dzietności. W latach 1990. kurczył się też rynek pracy, a po wejściu do UE pojawił się odpływ części mieszkańców, zwłaszcza młodzieży, za granicę.
Wyludniają się przede wszystkim największe miasta regionu. O ile osoby opuszczające Katowice przenoszą się najczęściej do innych miejscowości w obrębie regionu, z Zabrza, Chorzowa czy Rudy Śląskiej większość wyjeżdżających osób zmierza poza granice kraju.
- Perspektywy demograficzne woj. śląskiego nie rysują się korzystnie. Zmianom ilościowym towarzyszą niestety zmiany jakościowe - akcentowała dr Runge.
Z ubytkiem ludności będą się wiązały np. kłopoty z pustostanami w blokach. Jeśli w latach 70. w jednym mieszkaniu w bloku mieszkały zwykle trzy-cztery osoby, teraz to częściej jedna lub dwie. - Około 2029 r. spodziewamy się znaczącej liczby pustostanów w zabudowie wielorodzinnej wymagającej interwencji - wskazał dr Krzysztofik. Dodał, że wraz z tym zjawiskiem coraz więcej osiedli czy dzielnic stanie się niepotrzebnych.
(ew/PAP-Nauka w Polsce)