Komety wciąż stają się jaśniejsze.
W miarę, jak zbliża się do Słońca, lód w komecie paruje szybciej, uwalniając także zawarty w nim pył. Tak powstają warkocze komety. Ponieważ to pierwsza podróż komety ISON w nasze okolice, ma sporo materiału, aby nas olśnić. Obecnie jej światło zaczyna być zielonkawe.
C/2012 S1 (ISON) to kometa, którą już okrzyknięto kometą stulecia. Pod koniec listopada może osiągnąć blask porównywalny z Księżycem w pełni (choć ma wtedy być widoczna tylko trochę ponad 1 stopnień od Słońca).
W miarę, jak zbliża się do Słońca, lód w komecie paruje szybciej, uwalniając także zawarty w nim pył. Tak powstają warkocze komety. Ponieważ to pierwsza podróż komety ISON w nasze okolice, ma sporo materiału, aby nas olśnić. Obecnie jej światło zaczyna być zielonkawe.
- W ostatnich miesiącach kometa ISON zawodziła jednak oczekiwania i była około dziesięciu razy słabsza od oczekiwań. Sytuacja zmieniła się w okolicach 14 listopada, gdy kometa pojaśniała nagle kilka razy i jej blask wzrósł do 5.0-5.5 magnitudo. To oznacza, że w dobrych warunkach kometę można dojrzeć gołym okiem - wyjaśnia astronom.
W obserwacjach przeszkadza obecnie Księżyc tuż po pełni. Kometa powinna być jednak widoczna przez małą nawet lornetkę.
- Jakby tego było mało, 7 września odkryto kolejną kometę. Dokonał tego australijski miłośnik astronomii Terry Lovejoy i kometa uzyskała nazwę C/2013 R1 (Lovejoy). Obecnie jej blask wynosi też w okolicach 5.0-5.5 magnitudo, a warunki do jej obserwacji są lepsze niż w przypadku komety ISON - mówi dr Olech.
Aby dojrzeć obie komety najlepiej wstać nad ranem, około półtorej godziny przez wschodem Słońca. ISON minęła ostatnio Spikę - najjaśniejszą gwiazdę w konstelacji Panny, 22 listopada znajdzie się w konstelacji Wagi, a 24 listopada będzie tylko niespełna 5 stopni od planety Merkury i planety Saturn.
C/2013 R1 (Lovejoy) świeci wyżej nad horyzontem. Obecnie znajduje się w południowej części konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy, za dwie doby przejdzie do gwiazdozbioru Psów Gończych, a pod koniec miesiąca znajdzie się w Wolarzu.
(ew/PAP Nauka w Polsce/NewScientist)