Autorzy publikacji w "Nature" przebadali fragmenty DNA 40 Tybetańczyków i 40 Chińczyków żyjących na nizinach. Okazało się, że tybetańska wersja genu jest wyjątkowa. Ma jednak analogię - formę tego genu obecną u denisowian, wymarłego gatunku ludzi, którzy żyli m.in. na Syberii, i wymarli ok. 40-50 tys. lat temu.
- Mamy wyraźne dowody, że ta wersja genu pochodzi od denisowian - mówi kierujący badaniami Rasmus Nielsen z Uniwersytetu Kalifornii w Berkeley. Jego zdaniem, oznacza to, że przodkowie Tybetańczyków krzyżowali się z denisowianami.
Od kilku lat wiemy, że w Europie dochodziło do krzyżówek Homo sapiens z neandertalczykami. Dzięki temu ludzie współcześni posiadają odporność na pewne choroby. Na terenie Syberii do podobnych kontaktów dochodziło także z denisowianami. Ludzie pochodzenia melanezyjskiego dzielą z tymi tajemniczymi praludźmi nawet 5 proc. genów. W tym wypadku korzyści pojawiły się, kiedy Homo sapiens postanowił spróbować życia na wysokościach.
W górach, na dużych wysokościach atmosfera jest rozrzedzona, a dostępność tlenu w powietrzu - mniejsza. Kiedy człowiek bez przygotowania znajdzie się na dużej wysokości, pojawiają się zawroty głowy, nudności, skoki ciśnienia i osłabienie. Próbując się bronić, jego organizm zwiększy produkcję czerwonych krwinek, co spowoduje zagęszczenie krwi. Powstanie nadciśnienie, co grozi atakiem serca. Taką reakcję większość ludzi zawdzięcza popularnej wersji genu EPAS1. Mieszkańcy Tybetu posiadają inny wariant tego genu, który sprawia, że nawet na dużej wysokości hemoglobiny i czerwonych ciałek krwi przybywa tylko nieznacznie.
(ew/PAP/NationalGeographic)