Naukowcy sprawdzali zachowanie się myszy. U samic, które były w ciąży, symulowali zakażenie wirusowe. Zauważyli, że działanie komórek odpornościowych typu T prowadziło do pojawienia się u potomstwa zachowań charakterystycznych dla autyzmu. Były to kłopoty z kontaktami z innymi, zaburzona komunikacja czy powtarzające się, te same zachowania. Gdy badacze zablokowali działanie niektórych komórek T - mózgi myszy znów działały prawidłowo.
Naukowcy mówią, że teraz należałoby obserwować kobiety i ewentualny związek zakażeń wirusowych z objawami autyzmu. Dodają jednocześnie, że ich badania nie mają nic wspólnego ze szczepionkami. Podkreślają, że jest mnóstwo danych wskazujących na to, że szczepionki nie wywołują autyzmu.
Autyzm to jedno z najczęstszych zaburzeń rozwojowych. W rozwiniętych krajach zaburzenia autystyczne diagnozowane są u około jednego na sto rodzących się dzieci; u chłopców cztery razy częściej niż u dziewczynek.
(IAR)