Naukowcy od lat spierają się, kiedy człowiek przemówił po raz pierwszy. Zastanawiają się także, co stało u podstaw tej niezwykłej umiejętności, która potem dała nam Szekspira i Mickiewicza. Najnowsze badania prymatologów zwracają naszą uwagę na… gwizdy.
Przez wieki ludzie zwykli gwizdać na wszystko – od przywoływania zwierząt po gwizdanie dla sztuki. Badacze wielkich małp wykorzystują świszczące umiejętności naszych ewolucyjnych krewniaków, aby zrozumieć ewolucję mowy i nauki.
Bonnie, która gwiżdże
W najnowszym numerze czasopisma prymatologicznego Primates dr Serge Wich i jego współpracownicy z Great Ape Trust przytaczają dowody na to, że orangutany naśladują dźwięki innych gatunków, nie będąc wcześniej w żaden sposób wytresowane. Uwagę naukowców zwróciła Bonnie, 30-letnia orangutanica z ogrodu zoologicznego w Waszyngtonie. Zaczęła ona gwizdać, słysząc gwizdy opiekuna zwierząt – a warto wiedzieć, że gwizdy nie znajdują się w tradycyjnym repertuarze małp, stanowiąc raczej dźwięki charakterystyczne dla człowieka.
- To niezwykle ważne odkrycie, ponieważ dostarcza nam przykładu mechanizmu niezwykłego użycia dźwięku w kontaktach między populacjami dzikich orangutanów – mówi dr Serge Wich. – Co więcej, stanowi to wyraźny dowód przeciwko ustalonej od dawna opinii, że naczelne mają ściśle określony zasób dźwięków, który nie pozostaje pod ich wolitywną kontrolą. Okazuje się, że małpy są zdolne do nauki nowych dźwięków i używania ich według własnego uznania, co otwiera nowe perspektywy w badaniach początków ewolucji ludzkiej mowy – dodaje naukowiec. Dotąd wierzono, że dźwięki, jakie wydają orangutany, są czysto emocjonalne i zależą od bieżącej chwili – są np. krzykami ostrzegawczymi, kiedy na ich stado napada jakiś drapieżnik.
Zobacz, jak gwiżdże Bonnie.
Już wcześniejsze badania wykazały, że orangutany i szympansy są zdolne do wydawania dźwięków leżących poza ich zwykłym gatunkowym repertuarem – ale było tak tylko pod wpływem tresury. Bonnie tymczasem nauczyła się gwizdać sama. Sama możliwość “małpowania” człowieka także nie była dla badaczy niczym nowym – naczelne nie raz pokazywały, że są w stanie naśladować fizyczne ruchy ludzi. W tym wypadku jednak, znowu, Bonnie wykazała umiejętności w nowym, niespotykanym dotąd kierunku. Samica gwizdała zresztą, nie oczekując w zamian żadnej nagrody. Potrafiła także zagwizdać na życzenie naukowców, co było kolejnym dowodem na to, że w pełni kontroluje niespotykany dźwięk. Wszystko to wskazuje, że zdolności naśladowcze naczelnych są dużo większe niż wcześniej sądziliśmy, uważa dr Wich.
W artykule, który opublikowali badacze z Great Ape Trust, znajdziemy także anegdotę związaną z dawną “współlokatorką” Bonnie, orangutanicą Indah. Dwie samice mieszkały razem w zoo w Waszyngtonie. Okazało się, że także Indah potrafiła gwizdać, ale zaczęła to robić później niż Bonnie (pierwsze gwizdy Bonnie odnotowano już w latach 80. XX wieku). Niestety, Indah zdechła zanim naukowcy mogli nagrać jej popisy. Wszystko wskazuje jednak na to, że nauczyła się gwizdać od Bonnie.
Kanzi, Nim i Washoe
Wszystkie te dane współgrają z badaniami, jakie prowadzone są obecnie nad dzikimi populacjami orangutanów. Studia dra van Schaika wykazały, że różne populacje orangutanów z tego samego rejonu wykonują różne dźwięki podczas wykonywania określonych czynności – za każdym razem dźwięki te są jednak ściśle powiązane z daną aktywnością i charakterystyczne. Wszystko wskazuje więc na to, że nie są to odgłosy uwarunkowane genetycznie czy spowodowane zamieszkiwaniem przez orangutany innych nisz ekologicznych. Wygląda na to, że grupa imituje konkretny dźwięk wydany przez jednego orangutana, ponieważ ma on wówczas do spełnienia konkretną funkcję. – To wszystko sugeruje, że dźwięki, których orangutany uczą się w stanie naturalnym, nie są uwarunkowane czysto genetycznie czy ekologicznie – komentuje Wich. – Co więcej, świadczy to, że są wstanie uczyć się dźwięków i używać ich według uznania.
Nie zapominajmy, że badania nad Bonnie i jej dzikimi ziomkami to nie pierwsze studia nad językowymi możliwościami naczelnych. Światem prymatologów już w latach 70. XX wieku wstrząsnęły badania, podczas których szeregu słów wchodzących w skład amerykańskiego języka migowego nauczyła się np. szympansica Washoe. Co więcej, Washoe przekazała część swoich umiejętności przybranemu synowi, Loulisowi. Po Washoe gwiazdą światowej prymatologii stał się Nim Chimpsky, szympans, który nauczył się 125 znaków, aby za ich pomocą przekazywać różne sensy. Niestety, naukowcom nie udało się wykazać, aby Nim powiedział coś „od siebie” – raczej reagował tylko wyuczonymi sekwencjami na określone konteksty. W 90. XX wieku ważne były badania, które dr Sue Savage-Rumbaugh, pionierka na tym polu, prowadziła z szympansem bonobo o wdzięcznym imieniu Kanzi. Kanzi należał do większej grupy szympansów, dzisiaj żyjących w Great Ape Trust. Savage-Rumbaugh sprawdzała, czy wokalizacje Kanzi’ego i jego ziomków różniły się od wokalizacji innych grup szympansów. W 2004 roku badaczka próbowała z kolei nauczyć Kanzi’ego naśladować mowę człowieka. Już ówczesne studia zwrócił uwagę prymatologów, jak elastyczne są umiejętności naczelnych w zakresie naśladowania dźwięków. Badania zespołu dra Wicha ponownie wkraczają na tę drogę pasjonujących dociekań.
Eugeniusz Wiśniewski
Zobacz typowe doświadczenie z szympansem Kanzi - małpa wskazuje na obrazki, które odpowiadają konkretnym słowom: