Eris kilka lat temu spowodowała niemało zamieszania w światowej astronomii i walnie przyczyniła się do utraty przez Plutona nazwy "planeta".
Naukowcy uznali bowiem, że jeżeli ciało większe od Plutona nie jest planetą, tym bardziej nie powinniśmy nazywać tak Plutona. Dla ciał tego rodzaju (do których zaliczono również Eris) ukuto nazwę "planeta karłowata".
Teraz okazuje się, że planeta karłowata Eris może być w rzeczywistości mniejsza od Plutona. Wynika to z analizy zakrycia słabej gwiazdy przez ten ciekawy obiekt - informuje czasopismo "Sky and Telescope".
Jak Eris spowodowała lawinę
Obiekt 136199 Eris został odkryty w styczniu 2005 roku przez grupę astronomów z Obserwatorium Palomar w Kalifornii - Michaela E. Browna, Chadwicka A. Trujillo i Davida Rabinowitza. Zespół ten od wielu lat zajmował się systematycznym przeszukiwaniem obrzeży Układu Słonecznego w poszukiwaniu dużych obiektów i już wcześniej odkrywał tego typu obiekty – między innymi Quaoar i Sedna.
Astronomowie prowadzili rutynowe obserwacje przy użyciu 48-calowego teleskopu w Obserwatorium Palomar, kiedy dostrzegli ciało, mające zmienić losy astronomii.
Eris została sfotografowana już 21 października 2003 r., ale dopiero ponowna analiza komputerowa zebranych danych pozwoliła na stwierdzenie jej wolnego przemieszczania się na tle gwiazd. Dzięki następnym obserwacjom wstępnie określono jej orbitę i rozmiary. Szybko okazało się, że jest ona jednym z większych ciał krążących za orbitą Neptuna. Jej średnica miała wynosić 2400 kilometrów, przez co miała być większa od innych dużych planet karłowatych naszego systemu, czyli Ceres i Plutona.
Wyniki uzyskane w podczerwieni przez Teleskop Kosmiczny Spitzera dawały jeszcze większą średnicę, dochodzącą do 2600 kilometrów. Dane z radioteleskopu IRAM w Hiszpanii mówiły z kolei o wartości aż 3000 kilometrów. Właśnie dlatego podczas sympozjum Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU) w Pradze 24 sierpnia 2006 roku przyjęto nową definicję planety. Eris wraz z Plutonem i Ceres uznane zostały jedynie za planety karłowate. Układ Słoneczny miał odtąd liczyć tylko osiem pełnoprawnych planet, a nie, jak wcześniej, dziewięć.
Pluton nie awansuje
Teraz, kiedy emocje opadły, przyszedł czas na dokładne pomiary, a takie zapewniają metody geometryczne. Do takich pomiarów nadarzyła się okazja 6 listopada, kiedy Eris przeszła na tle słabej gwiazdy z konstelacji Wieloryba. Mierząc czas takiego zaćmienia z różnych miejsc na powierzchni Ziemi, można określić rozmiary obiektu, który zakrywa gwiazdę.
Pas zaćmienia przechodził przez północne Chile, nic więc dziwnego, że tam zaplanowano najwięcej kampanii obserwacyjnych. Zakrycie śledziło kilka automatycznych lub półautomatycznych teleskopów klasy 40-60 cm. Kilka z nich, m.in. 60-cm teleskop TRAPPIST na górze La Silla oraz 50-cm teleskop w San Pedro de Atacama Celestial Explorations Observatory, zarejestrowało wyraźne zniknięcie zakrywanej gwiazdy.
Wstępna analiza obserwacji wskazuje, że Eris nie ma rozmiarów większych niż 2340 kilometrów, a najprawdopodobniej jej średnica jeszcze jakieś 100-120 kilometrów mniejsza. To oznacza, że ciało to jest tak naprawdę mniejsze, a nie większe od Plutona, jak sądzono na początku.
Czy to powód do rewizji decyzji Międzynarodowej Unii Astronomicznej? Raczej nie. Niektórzy astronomowie już wcześniej postulowali "degradację" Plutona do rangi dużej planetoidy, czy też tzw. obiektu transneptunowego i zmianę definicji pojęcia "planeta". Na odkrywane nowe ciała z Pasa Kuipera funkcjonowały określenia plutonki, twotino i cubewano. Od sierpnia 2008 roku duże ciała nazywane są również plutoidami.
Rozmiary Plutona i utarta tradycja, zaliczająca go do planet, wstrzymywały naukowców od radykalnych kroków w kwestiach nazewniczych. Odkrycie większego obiektu nie było jednak wielkim zaskoczeniem. Chociaż zatem Eris nie jest większa od Plutona, okazała sie małym kamykiem, który uruchomił lawine zmian - zmian oczekiwanych od dawna.
(ew/pap/polskieradio.pl/wikipedia)