Podkarpaccy winiarze zwracają uwagę europarlamentarzystów na niedostosowanie polskich przepisów dotyczących produkcji wina i jego sprzedaży do unijnego prawodawstwa.
Poprzez pokazanie w Brukseli jakości wina powstającego w naszym kraju chcą udowodnić, że powinni być traktowani tak, jak wszyscy producenci w Europie. Barbara Płochocka i Jan Lubera po powrocie z Brukseli podkreślają, że goście podkarpackiej prezentacji w Parlamencie Europejskim byli zaskoczeni, że Polska ma własne winnice i własne wino.
Goście chwalili podkarpackie wino i byli zaskoczeni tym, że można zrobić wino w tak trudnych warunkach, bo Polska to właściwie "północny biegun" produkcji wina.
Polscy winiarze uważają, że są w Europie traktowani najgorzej. Barbara Płochocka podkreśla, że chodzi o koszty i procedury związane z produkcją rolną, m.in. z wykupem koncesji. Jak dodaje, aby zdobyć w Polsce koncesję na sprzedaż własnego wina, trzeba otworzyć własny sklep, tymczasem w innych krajach Europy taki warunek nie musi być spełniony i można sprzedawać wino wprost z winnicy.
Ustawa winiarska z 2004 roku, poprawiona w 2008 roku, nie traktuje wina jako produktu rolnego. Winiarze walczą, aby wino, które powstało we własnych winnicach, było traktowane tak, jak na przykład ziemniak czy pietruszka - podkreślają goście Radia Rzeszów. Degustację podkarpackich win i produktów regionalnych w Parlamencie Europejskim w Brukseli zorganizował europoseł Tomasz Poręba.
IAR/ab