Wulkany znajdują się nieopodal wysp South Sandwich Islands, czyli w pobliżu południowego koła podbiegunowego. W trakcie ekspedycji statkiem badawczym James Clark Ross naukowcy z BAS opracowywali mapę morskiego dna. Pod powierzchnią wody wykryli aż dwanaście nieznanych dotąd wulkanów, z których kilka ma około trzech kilometrów wysokości - dla porównania, włoska Etna mierzy 3340 metrów. Siedem jest wciąż aktywnych. Część wulkanów wystaje ponad wodę, sprawiając wrażenie łańcucha małych wysp. Na morskim dnie naukowcy odkryli też kratery o średnicy pięciu kilometrów - pozostałość po starszych, dziś zapadniętych wulkanach.
Można sądzić, że nowo odkryte wulkany wybuchły ostatni raz w 1962 roku. Załoga brytyjskich okrętów wojennych pływająca w ich okolicy natrafiła wówczas na dryfujące, duże fragmenty pumeksu - czytamy w "New Scientist".
Skąd wziął się pumeks? To skała wulkaniczna, stężała piana. Kiedy lawa wydostaje się na powierzchnię, na skutek obniżenia ciśnienia rozpuszczone w niej gazy wydzielają się w postaci pęcherzyków (podobnie jak po odkręceniu butelki z gazowanym napojem). Jednocześnie lawa gęstnieje i powstaje owa "piana", porowata skała, którą można dzisiaj szorować pięty. Pumeks ma najczęściej jasne kolory: jasnobrunatny, jasnoszary, białawy, niebieskawy. Skład chemiczny to kwarc, plagioklaz i biotyt.
Zdaniem dra Philipa Leata z BAS "istnieje wyraźne ryzyko przyszłych erupcji". Choć wulkany znajdują się z dala od osiedli i nie grożą ludziom bezpośrednim wybuchem, naukowcy zastanawiają się, czy mogłyby wywołać groźne tsunami. - Wciąż niezbyt rozumiemy aktywność wulkaniczną na dnie morza niewykluczone, że przez cały czas następują tam erupcje i zapadają się wulkany - mówił Leat na międzynarodowym sympozjum Antarctic Earth Sciences w Edynburgu.
Badacze interesują się wulkanami także dlatego, że ogrzewają one wodę morską, tworząc środowisko życia dla unikalnych gatunków podobnie, jak hydrotermalne kominy.
(ew/pap)