Chociaż trasa wynosiła zaledwie nieco ponad 200 km, a samochodom dano na jej pokonanie aż 6 godzin, to jednak nie wszystkie sobie poradziły i do mety rajdu dotarło sześciu z jedenastu finalistów. Za to nagroda dla zwycięzcy była jak najbardziej poważna – dwa miliony dolarów, był to bowiem wyścig, w którym liczyła się i sprawność techniczna pojazdów i – a może przede wszystkim – wiedza i pomysłowość twórców wehikułów. Po raz trzeci DARPA, czyli Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych Obrony przy Departamencie Obrony USA, zorganizowała w miniony weekend wyścig zdalnie sterowanych, bezzałogowych samochodów, chociaż do rywalizacji stanęli cywile – przede wszystkim specjaliści z amerykańskich wyższych uczelni. Wielkość samochodów i ich różnorodność były zadziwiające, a wszystkie naszpikowano najnowocześniejszą elektroniką, systemami nawigacji satelitarnej, laserowymi szperaczami, specjalnym rodzajem oświetlenia i oczywiście oprogramowaniem, pozwalającym znajdować przeszkody i unikać ich. Wyścig odbył się na terenie zamkniętej już bazy wojskowej, z normalnymi uliczkami, skrzyżowaniami i światłami. Podczas poprzednich konkursów tego typu (ten był trzeci), samochody miały po prostu przejechać po pustyni w mniej lub bardziej trudnych warunkach – tu musiały dostosować się do zasad ruchu drogowego. Nie obyło się bez kolizji. Rajd samochodów-robotów ma wyłonić te pojazdy, które w przyszłości mogą zastąpić normalne auta w niebezpiecznych misjach wojskowych, prowadzonych na świecie przez amerykańską armię.
Źródło: New Scientist