Samolot bez paliwa pokonał kilka granic. Solar Impulse wystartował ze Szwajcarii, przeleciał nad Francją i Luksemburgiem i po 12.godzinach wylądował w Belgii, na brukselskim lotnisku.
Pomysłodawcą projektu jest szwajcarski naukowiec i podróżnik Bertrand Piccard, który stawia na energię odnawialną i pokazuje, że można uniezależnić się od paliw kopalnych.
Samolot zaprojektowany przez Piccarda wygląda nietypowo, jest podobny do ważki. Wąski kadłub, niewielka kabina pilota i długie skrzydła, których rozpiętość wynosi 63 metry, czyli tyle co samolotu pasażerskiego.
Solar Impulse waży tylko półtorej tony, bo zbudowany jest z wykorzystaniem najnowocześniejszych technologii. Silniki czerpią energię z baterii słonecznych umieszczonych na skrzydłach, w nocy pobierają ją z akumulatorów ładowanych w ciągu dnia.
Pierwszy, międzynarodowy lot słonecznego samolotu był filmowany i nadzorowany osobiście przez Bertranda Piccarda. - Wszyscy pewnie myślą, że to takie proste, bo teraz obyło się bez problemów. Przygotowania do lotu to była naprawdę ciężka praca, nigdy wcześniej nie przemierzyliśmy takiego dystansu - powiedział Piccard.
To był kolejny, próbny lot przed poważniejszą wyprawą, bo wymarzonym celem jest podróż dookoła świata za dwa lata. Lot ma potrwać 20-25 dni.
Samolot postoi teraz kilka tygodni w Brukseli, później poleci do Paryża na międzynarodowe targi lotnicze.
(ew, iar)