O tym, że może być problem, ESA zorientowała się w niedzielę, gdy znienacka zerwał się kontakt z Envisatem. Naziemne centrum nie odebrało żadnych danych, gdy satelita przelatywał dokładnie nad jedną ze stacji, w szwedzkiej Kirunie. Centrum kontroli misji ogłosiło awarię urządzenia i poprosiło o pomoc pracowników innych stacji naziemnych odbierających sygnały. Zwołano też zespół ekspertów odpowiedzialnych za przebieg całej misji i inżynierów dbających o dynamikę lotu. Przez najbliższe dni będą próbowali odnowić kontakt.
Inżynierowie z ESA są przekonani, że Envisat trzyma się swojej orbity wokół Ziemi, a jednak wszelkie próby nawiązania z nim kontaktu spełzły na niczym.
Służący do obserwacji Ziemi satelita Envisat (skrót od ang. "Environmental Satellite") został wyniesiony na orbitę w marcu 2002 r., z kosmodromu w Gujanie Francuskiej. Od tego czasu okrążył Ziemię ponad 50 tys. razy, śląc tysiące zdjęć i mnóstwo danych wykorzystywanych do badań różnych zjawisk zachodzących na naszej planecie. Na pokładzie Envisat znajduje się dziesięć specjalistycznych instrumentów do pomiaru m.in. na temat składu atmosfery, ubytku ozonu, stanu oceanów, lodowców i śnieżnej pokrywy, a także obserwacji sygnałów świadczących o zagrożeniach naturalnych, np. powodziach. Dane te służą kartografom, klimatologom i ekologom. Wykorzystano je w ponad czterech tysiącach projektów, realizowanych w ponad 70 krajach.
Choć Envisat przebywał na orbicie Ziemi dwa razy dłużej, niż zaplanowano, to przedstawiciele ESA mieli nadzieję, że uda się go utrzymać aż do chwili, gdy zastąpią go satelity z kolejnej misji, Sentinel, realizowanej w ramach projektu GMES (Global Monitoring for Environment and Security). Pierwszy satelita z tej serii ma polecieć w roku 2013. - Przerwanie komunikacji z Envisat pokazuje, że pilne staje się wystrzelenie satelitów Sentinel, które mają zastąpić Envisat - podkreślił dyrektor programów obserwacji Ziemi z ESA, Volker Liebig.
(ew/pap)