Po pięciu latach od startu z Ziemi (Juno rozpoczęła misję w sierpniu 2011 roku) amerykańska sonda weszła we wtorek na orbitę Jowisza.
- Sonda weszła na orbitę po trwającym 35 minut manewrze spowalniania w pobliżu planety. Jowisz swoją grawitacyjną macką przechwycił próbnik i zatrzymał go na swojej orbicie - wyjaśnił astronom Karol Wójcicki związany z Centrum Nauki Kopernik.
Juno będzie okrążała Jowisza przez rok. W tym czasie ma przesyłać na Ziemię zdjęcia - najlepsze zbliżenia powierzchni tej planety, jakie kiedykolwiek wykonano.
Celem misji jest zrozumienie powstania i ewolucji Jowisza, poszukiwanie gęstego jądra tej planety, stworzenie mapy pola magnetycznego, a także pomiary ilości wody i amoniaku w atmosferze.
- Nastawiamy się na mnóstwo ciekawych informacji. Nie spodziewałbym się jednak, że będzie tak dużo pięknych i spektakularnych zdjęć, jak w przypadku sondy Cassini, która dostarczała m.in. piękne fotografie Saturna - porównał Wójcicki.
Poza tym - jak dodał - kamera zaledwie w ciągu roku prawdopodobnie zostanie zniszczona przez promieniowanie.
Wcześniej mieliśmy tylko jedną możliwość zbadania z bliska Jowisza - to była sonda Galileo (orbitowała w latach 1995-2003).
Dr Krzysztof Ziołkowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie wskazał, że sonda Juno pogłębi informacje uzyskane przez Galileo - ze szczególnym nastawieniem na to, by zrozumieć procesy rządzące powstawaniem takich planet wokół innych gwiazd.
Choć kosmiczne sondy docierają w pobliże Jowisza już od lat 70., wciąż wielu rzeczy o tej planecie nie wiemy.
Kiedy Juno wypełni swoje zadania, w 2018 roku ostatecznie "zanurkuje" w atmosferę Jowisza i spłonie.
PAP, IAR, kk