Stowarzyszenie Zagranicznych Korespondentów z Chin (The Foreign Correspondents' Club of China, FCCC) stwierdziło, że odnotowano osiem ataków na konta pocztowe Yahoo w ostatnich tygodniach.
Yahoo oświadczyło, że potępia tego rodzaju ataki. W swoim oświadczeniu nie potwierdziło jednak ani nie zaprzeczyło, że do takich ataków faktycznie doszło. W związku z tym FCCC oskarża Yahoo, że nie informuje użytkowników kont o ich sytuacji. „Nie odpowiedziało na pytania na temat ataków hakerów, ani też nie poinformowało właścicieli kont, w jaki sposób hakerzy zdobyli do nich dostęp” – pisze FCCC.
Korespondent gazety Irish Times przekazał, że zobaczył komunikat błędu po tym, gdy zalogował się do swojej poczty Yahoo. „Nie wiem kto to robi, nie wiem co się stało. Nie dostałem żadnej informacji. Wydaje się jednak, że podobny problem mają inni dziennikarze i naukowcy w Chinach. Dlatego jest to trochę podejrzane” – powiedział dziennikarz. Z kolei członek Światowego Kongresu Ujgurów mówi, że nie miał dostępu do swojego konta przez niemal miesiąc.
Wybieg Google
W styczniu poinformowano o atakach chińskich hakerów na konta pocztowe Google chińskich działaczy praw człowieka. Po tych wydarzeniach Google stwierdziło, że nie będzie dłużej cenzurować stron na polecenie chińskich władz i pod koniec marca koncern przeniósł serwery wyszukiwarki do Hongkongu.
Teraz koncern spodziewa się, że władze mogą blokować ruch w wyszukwarce na terenie Chin. Kilka dni temu Google winił właśnie Wielką Chińską Zaporę internetową o blokadę wyszukiwarki, chociaż nie miał do końca pewności czy nie był to błąd techniczny. Ostatecznie ruch na Google wrócił do normy, koncern ustala co było przyczyną tajemniczych przestojów. Na wszelki wypadek powstała specjalna strona, która monitoruje ruch na Google w Chinach.
Chiny sprawują ścisłą kontrolę nad Internetem, cenzurują zarówno pornografię jak i materiały polityczne. Chińska cenzura nad siecią nazywana jest Wielką Chińską Zaporą.
Dane dysydenta
Yahoo od 2005 roku ogranicza swoją działalność w Chinach. Kontrolę nad operacjami online w tym kraju sprawuje teraz Alibaba Group, w której Yahoo ma 39 procent udziałów. Rzecznik Yahoo przekazał, że firma nie angażuje sie już operacje na jej chińskich stronach ani też nie zajmuje się utrzymaniem serwerów poczty. Analitycy zauważają jednak, że choć Yahoo nie działa bezpośrednio w Chinach, to wpływy z Państwa Środka mogą stanowić istotną część zysków firmy.
W 2004 roku koncern został skrytykowany w Kongresie Stanów Zjednoczonych po tym gdy wydał chińskim władzom informacje o koncie jednego z dysydentów. Shi Tao, dziennikarz chiński, został skazany na 10 lat więzienia za ujawnienie tajemnicy państwowej.
ag, Reuters/BBC News