Najpierw opływowa, kilkunastometrowa lokomotywa wraz z wagonami wtoczyła się majestatycznie na dworzec w Tokio. Pociąg witało półtora tysiąca ludzi. Potem dyżurny ruchu podniósł rękę i skład ruszył z całą mocą.
Nie obyło się bez problemów: na dworcu w Tokio ktoś wpadł na tory, co spowodowało małe opóźnienie; po drodze jeden z pasażerów uruchomił alarm. Mimo to pociąg Hayabusa pokonał trasę do miasta Aomori - to tyle ile z Gdańska do Krakowa - w rekordowym czasie trzech godzin i dziesięciu minut.
A będzie jeszcze szybciej, bo z czasem Hayabusa ma jeździć z maksymalną prędkością 320 kilometrów na godzinę. Na świecie są już jednak szybsze pociągi, między innymi w Chinach, gdzie składy osiągają prędkość ponad czterystu kilometrów na godzinę.
(iar)