Zespół astronomów z Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych przeprowadził obserwacje Urana za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Udało im się po raz pierwszy sfotografować z Ziemi (a w zasadzie z orbity okołoziemskiej) zorze polarne nad tą planetą.
Zorze polarne są związane z magnetosferą, obszarem wokół planety, w którym dominującą rolę odgrywa pole magnetyczne obiektu. Na kształt magnetosfery wpływ ma natomiast wiatr słoneczny – strumień naładowanych elektrycznie cząstek, poruszających się od Słońca, przyspieszanych w magnetosferze i kierowanych w okolice biegunów magnetycznych planety.
Zjawiska te są dobrze znane na Ziemi i były obserwowane także na kilku innych planetach Układu Słonecznego. Na Uranie obserwowano je poprzednim razem, gdy sonda Voyager 2 przeleciała w pobliżu planety w 1986 roku.
- W przeciwieństwie do Ziemi, a nawet Jowisza i Saturna, magnetosfera Urana jest bardzo słabo poznana - powiedział Laurent Lamy z Obserwatorium Paryskiego w Meudon we Francji, który kierował grupą badawczą.
Naukowcom udało się zaobserwować zorze polarne na Uranie pod koniec 2011 roku. Różnią się one nie tylko od ich ziemskich odpowiedników, ale także od zjawisk wykrytych przez sondę Voyager 2. Obserwacje były rezultatem odpowiedniego planowania oraz odrobiny szczęścia. Naukowcy wiedzieli, że Ziemia, Jowisz i Uran znajdą się mniej więcej w jednej linii, co oznaczało, że wiatr słoneczny najpierw minie naszą planetę, potem Jowisza i w końcu dotrze do Urana. Gdy na Słońcu nastąpiło kilka dużych wybuchów w połowie września 2011 roku, badacze użyli ziemskich satelitów do monitorowania wiatru słonecznego, który dotarł do naszej planety od dwóch do trzech dni później. Po kolejnych dwóch tygodniach wiatr słoneczny minął Jowisza z prędkością 500 km/s. Obliczenia wskazały, że do Urana powinien dotrzeć w połowie listopada i wtedy skierowano na planetę obiektyw Kosmicznego Teleskopu Hubble’a
Wyniki badań ukażą się w czasopiśmie „Geophysical Research Letters” wydawanym przez Amerykańską Unią Geofizyczną.
Naukowcom udało się zaobserwować zorze polarne na Uranie pod koniec 2011 roku. Różnią się one nie tylko od ich ziemskich odpowiedników, ale także od zjawisk wykrytych przez sondę Voyager 2.
Obserwacje były rezultatem odpowiedniego planowania oraz odrobiny szczęścia. Naukowcy wiedzieli, że Ziemia, Jowisz i Uran znajdą się mniej więcej w jednej linii, co oznaczało, że wiatr słoneczny najpierw minie naszą planetę, potem Jowisza i w końcu dotrze do Urana.
Gdy na Słońcu nastąpiło kilka dużych wybuchów w połowie września 2011 roku, badacze użyli ziemskich satelitów do monitorowania wiatru słonecznego, który dotarł do naszej planety od dwóch do trzech dni później. Po kolejnych dwóch tygodniach wiatr słoneczny minął Jowisza z prędkością 500 km/s. Obliczenia wskazały, że do Urana powinien dotrzeć w połowie listopada i wtedy skierowano na planetę obiektyw Kosmicznego Teleskopu Hubble’a.
Wyniki badań ukażą się w czasopiśmie "Geophysical Research Letters” wydawanym przez Amerykańską Unię Geofizyczną.
(ew/pap)