Niewłaściwa pielęgnacja, składowanie zasolonego śniegu w pobliżu roślin i wycinanie starych, zdrowych drzew to główne grzechy urzędników i administratorów.
Profesor Anna Bach z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie twierdzi, że stan zieleni w mieście jest już niepokojący. W skali od 1 do 5 oceniła go na 3.
Janina Żuradzka z Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa krytykowała wydawanie zgody na wycinkę drzew w mieście. Jak mówiła, jest przerażona stanem Lasu Wolskiego, który jej zdaniem "ginie, umiera". Przywołała też przykład Alei Kasztanowej i Alei Księcia Józefa, gdzie drzewa według Żuradzkiej są w stanie "agonalnym". Aktywistka twierdzi, że w Krakowie wycina się zdrowe drzewa oraz nikt nie kontroluje firm dokonującej wycinki. Dodała, że przedsiębiorstwa te prawdopodobnie odsprzedają ścięte drzewa.
Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody także krytykował decyzje miejskich urzędników. Jak mówił, w ciągu 4 ostatnich lat krakowski Wydział Kształtowania Środowiska pozwolił na wycięcie około 55 tysięcy drzew. W zamian za to zostało posadzonych 42 tysiące. Podkreśla on, że mała sadzonka nie jest w stanie zrekompensować dużego, które wycięto. Młode drzewo z małą koroną nie jest w stanie zastąpić zdrowego, 100-letniego. Również wycięcie drzew z centrum i sadzenie nowych na obrzeżach miasta nie przyczynia się do poprawy jakości powietrza.
Drzewa i krzewy regulują temperaturę otoczenia oraz ograniczają oddziaływanie tak zwanej miejskiej wyspy ciepła. Przyczyniają się do zwiększenia wilgotności powietrza, a także poprawiają wchłanianie wody opadowej przez glebę - ułatwiają retencję wody, zmniejszając jej spływ do kanałów burzowych. Jak wszystkie rośliny produkują tlen i pochłaniają dwutlenek węgla, tłumią także miejski hałas.
(ew/IAR)