Jeśli kosmici nadają, już ich nie usłyszymy. Przynajmniej - nie oficjalnie. Kryzys dotknął badania kosmiczne. Program SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence) zamknięto z powodu cięć budżetowych. Od 15 kwietnia teleskopy programu nie prowadzą już nasłuchu. To nie definitywny koniec nasłuchu, ale „hibernacja” programu. – Oznacza to, że oprzyrządowanie jest niedostępne dla rutynowych obserwacji, a obsługa została zredukowana do minimum – wyjaśnia Tom Pierson z SETI.
SETI bez funduszy
SETI działa od lat 50. XX wieku. Zaledwie kilka lat temu funduszy na działanie SETI dostarczył współzałożyciel Microsoftu, Paul Allen. 25 milionów dolarów, które podarował, potem zostało zwiększone przez działaność National Science Foundation przy Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i kolejne datki od osób prywatnych. Pieniądze jednak skończyły się. Liczba donatorów, którzy zasilali konta samej fundacji, zmniejszyła się o 90 proc.
Teleskop ATA (Allen telescope Array), na której bazuje program SETI, znajduje się ok. 480 km na północ od San Francisco. To nie jedno urządzenie, ale zestaw aż 350 różnych instrumentów. Od 2009 roku jego współwykorzystaniem zainteresowane jest US Air Force. Teleskop mógłby posłużyc do namierzania kosmicznych odłamków, które pojawiaja się wokół Ziemi, zagrażając m.in. astronautom i satelitom. Na razie jednak brak decyzji, a współpraca z wojskiem mogłaby przecież pomóc w finansowaniu programu SETI, którego utrzymanie kosztuje ok. 1,5 mln dolarów rocznie.
Czy sygnały coś znaczą?
SETI to poważny naukowy projekt. Skanuje niebo od kilku dekad. Sporym utrudnieniem jest fakt, że trudno jest przewidzieć, na jakiej częstotliwości radiowej mogą wysyłać sygnały przedstawiciele obcych cywilizacji. Emisja silnych sygnałów w zbyt szerokim zakresie częstotliwości byłaby kosztowna energetycznie i bardziej prawdopodobne jest, że takie sygnały mogą być nadawane w stosunkowo wąskich zakresach częstotliwości. Oznacza to, że program SETI musi analizować całe, jak najszersze spektrum fal, dla każdej badanej gwiazdy. Od 1999 roku w badaniach SETI może wziąć udział każdy, udodtępniając moc obliczeniową własnego komptera domowego. Danych jest dużo, badacze poprosili zatem o pomoc zwykłych zjadaczy chleba.
O sukcesach programu było jednak dotąd dość cicho. Oczywiście, od czasu do czasu pojawiają się różne opowieści, które trudno ostatecznie zweryfikować. Kilka silnych sygnałów okazało sie mieć pochodzenie naturalne – emitowały je np. pulsary.
Tymczasem w lutym tego roku program SETI wyłapał dość silny i regularny sygnał. Jego ziemksie pochodzenie zostało wykluczone, chociaż niektórzy przypuszczają, że mógł powstać podczas wzajemnych oddziaływań satelitów na orbicie. Informację na temat odkrycia podała na swoich stronach nawet NASA.
Jako anegdotę opowiada się, że w latach 80. XX wieku podobno astronomowie z SETI mieli wyłapać silny sygnał ze strony jowiszowego Księżyca, Ganimedesa. Sygnał był regularny i na pewno nie był pochodzenia naturalnego. Poinformowano o nim prezydenta Ronalda Reagana, a po naradzie specjalnej komisji wysłano nawet odpowiedź – po angielsku i alfabetem Morse’a, który miałby być łatwy do złamania przez kosmitów. „Otrzymalismy wasz sygnał, ale go nie rozumiemy. Proszę, wyślijcie go ponownie używając tego systemu”. Po wysłaniu ziemskiego sygnału obca „transmisja” się urwała. Po tygodniu miała nadejść odpowiedź. Alfabetem Morse’a. Co głosiła? „Nie mówiliśmy do was”.
Tajne dokumenty są już jawne
Tym niemniej w latach 80. XX wieku naprawdę dużo się działo w dziedzinie rzekomych kontaktów z UFO. Odbył się nawet proces sądowy, w którym amerykańskie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uzyskało wyrok nakazujący tajność dokumentów dotyczących UFO. Wszelkie argumenty za takim rozwiązaniem zamieszczono w dokumencie „Citizens Against Unidentified Flying Objects Secrecy v. NSA”, który teraz można przeczytać w internecie (chociaż w wersji wciąż ocenzurowanej). Teraz bowiem polityka władz USA zmienia się.
Zaledwie kilka tygodni temu świat zelektryzowało ujawnienie notatki dotyczącej Roswell. Notka ujrzała światło dzienne wiele lat temu, ale media piszą o niej właśnie teraz. Wynikało z niej, że coś naprawdę się w Roswell wydarzyło (więcej >>>). Teraz mówi się o dokumentach z archiwum NSA, amerykańskiego biura bezpieczeństwa narodowego. Także i one są dostępne online od 2009 roku, ale głośno zrobiło się o nich dopiero teraz.
Co znajdziemy na stronach archiwum NSA? Wśród dziesiatek artykułów i danych na temat obserwacji latających spodków (które mają być balonami, a jednak ich obserwacje są utajnione) jest i poradnik, jak odczytywać obce kosmiczne przekazy (https:\/\/www.nsa.gov/public_info/_files/ufo/key_to_et_messages.pdf). Wynika z niego, że Amerykanie w latach 80. rzeczywiście podejmowali próby odcyfrowania napływających na Ziemię sygnałów i że także strona rządowa nie ma pewności, jakiej natury są niektóre obserwowane zjawiska.
Zwolennicy teorii spiskowej będą zatem sądzili, że zamknięcie programu SETI to tylko „przykrywka”, ponieważ, być może, właśnie nawiązaliśmy kontakt. Jak jest naprawdę? Na odpowiedź wciąż musimy poczekać.
(ew/PhysOrg/NSA.gov/NASA)
Dokumenty NSA:
https:\/\/www.nsa.gov/public_info/declass/ufo/index.shtml
Notatka FBI o Roswell:
https:\/\/vault.fbi.gov/hottel_guy/Guy%20Hottel%20Part%201%20of%201/view