Z jednego z hamburskich muzeów skradziono niedawno czaszkę słynnego korsarza, postaci zupełnie niezwykłej. Karol Störtebeker imał się czystego piractwa, schwytano go razem z 73 kompanami w 1401 roku. Wymógł na burmistrzu Hamburga obietnicę, że ten daruje życie tym, obok których zdoła przejść Störtebeker już z odciętą głową.
- Według legendy trup przeszedł obok aż jedenastu swoich kompanów - opowiadał profesor Zbigniew Mikołejko w Dwójce - Wtedy (przekazy są różne) kat albo rzucił mu pod nogi pieniek katowski, albo podstawił mu nogę i Störtebeker się potknął. A na dodatek burmistrz nie dotrzymał słowa i wszyscy zostali przykładnie ścięci.
Piraci z kręgów północnych i karaibskie wilki morskie dokonują w naszej wyobraźni czynów fantastycznych. Idą po złoto, chowają je pod znakiem 'X' na dalekich, szczęśliwych wyspach. Krążą wokół nich klątwy, rekiny, biuściaste syreny, butelki rumu i jaskółki, które widziane na morzu, zawsze niosą nadzieję, że gdzieś w pobliżu jest ląd do złupienia.
Wszystko zaczyna się na "Wyspie Skarbów"
- Jeżeli w dzieciństwie łykniemy najważniejszą książkę o piratach, o wolności, to zobaczymy przestrzeń, wyspę która jest miejscem nadziei - wspomina profesor Mikołejko. To z "Wyspy Skarbów" Roberta Louisa Stevensona pochodzi większość mitów o piratach i pewna bardzo znana szanta:
Piętnastu chłopa na "Umrzyka Skrzyni"
Jo ho ho! I butelka rumu.
Piją na umór! Resztę czart uczyni!
Jo ho ho! I butelka rumu.
Do współczesnych szczurów lądowych, którym czasem tęskno za pirackim fachem, przemawiają książki przygodowe Rafaela Sabatini: "Kapitan Blood: Powieść o korsarzach siedemnastego wieku" i "Sokół morski".
Polacy też mają swoje pirackie powieści, najbardziej znana jest "Opowieść o korsarzu Janie Martenie" Janusza Meissnera. Kapitan Marten to postać co do joty zmyślona, co innego Paweł Beneke z Gdańska...
- Najsławniejszy polski pirat zrabowawszy flotyllę burgundzko-florencką dostarczył nam "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga - opowiada Mikołejko - Obraz znajdował się na najwspanialszym z okrętów owej flotylli, oprócz czterdziestu ośmiu tysięcy złotych guldenów.
Skarb niewyobrażalny, ale do morskiej służby, pod czarną banderą prawie nikt dobrowolnie iść nie chciał. Początkujący pirat pewien być mógł, że kapitan to tyran, że zachoruje na szkorbut i że czeka go śmierć na morzu. Tym bardziej fascynujące są historie kobiet, które piractwem się trudniły!
Największą armią piracką dowodziła kobieta
Anne Bonny i Mary Read stanowiły odważny i szanowany na Karaibach duet. Na piracki statek dostały się w męskim przebraniu, dzielnie broniły swoich statków przed wojskiem (jednocześnie będąc przy nadziei!). Po pojmaniu uniknęły zresztą z tego powodu styczka.
- Co do powieszenia to niewielki problem. Bo gdyby nie to, każdy tchórz mógłby zostać piratem - stwierdziła podobno odważnie w sądzie Mary. Dzięki takiemu nastawieniu to właśnie kobieta zebrała największą armię piracką w historii świata.
- Ching Shih, chińska królowa piratów miała ponad 1500 statków, prawie 20 tysięcy piratów - opowiadał w "Sezonie na Dwójkę" antropolog i podróżnik Robert Dul.
Chinka nie opierała swoich rządów na kodeksie honorowym, wprowadziła pierwszą piracką konstytucję. Za dezercję ucinano jedno ucho, ale już za nieposłuszeństwo, plądrowanie płacących haracze miast i gwałcenie pojmanych kobiet karano śmiercią.
Największa armia korsarzy działała tylko kilka lat, między 1807 a 1810 rokiem. Ching Shih zrabowała bajeczną fortunę i razem z całą armią zdecydowała się skorzystać z amnestii. Po czym otworzyła kasyno i lupanar w Kantonie, gdzie dożyła szczęśliwie starości.
Piraci są źli czy uroczy?
Podziwiamy ich życiową fantazję. Choć często byli społecznymi wyrzutkami uzależnionymi od rumu i złota, byli wśród nich ludzie szlachetni.
- Sir Drake był wielkim korsarzem, ale przeszedł do legendy jako człowiek o czystych rękach: nie mordował, tylko grabił - podkreśla Dul. Co innego Czarnobrody, czyli bardzo, bardzo zły pirat, który znany był też z tego, że czarował towarzystwo, podpalając brodą armaty i wkładając pod kapelusz zapalone lonty...
Złoty wiek wielkich piratów, czyli epoka fantastycznych przygód, geograficznych odkryć i walk o wpływy na ocenach minęła bezpowrotnie. Niejeden pirat pogardzał drukowaną literą, a nam pozostaje jedynie czytanie "Wyspy Skarbów". Ale to przecież książka najlepsza na świecie!
Urszula Schwarzenberg-Czerny