Roald Dahl, człowiek bardzo systematyczny, codziennie przez 30 lat zamykał się w chatce, którą traktował jako swoją pracownię. Wedle legendy to tam fantastyczny pisarz dla dzieci, napisał "Matyldę" i "Charliego i fabrykę czekolady". Ale czy aby na pewno?
Większość powieści powstaje w podróży, hotelach, wynajętych mieszkaniach czy w bibliotekach. Oczywiście każde literackie muzeum posiada systematycznie odkurzany i wiernie odtworzony gabinet pisarza, ale z rzeczywistym pisaniem często te miejsca nie mają wiele wspólnego. Roald Dahl, którego chatki nie można na razie zwiedzać i tak nie był wyjątkiem, inny brytyjski pisarz George Bernard Shaw w swój domek-pracownię zmodernizował nawet o mechanizm, który pozwalał mu obracać budyneczek w nasłonecznioną stronę ogrodu...
Domek Dahla zbudowany w latach 50. prawdopodobnie nie przetrwa zbliżającej się zimy. Zbudowany został tylko z jednej warstwy cegieł i ocieplony plastrami styropianu. Chatka wymaga interwencji, rodzina pisarza prosi o pomoc, więc dlaczego w sieci pojawiają się takie o to głosy oburzonych mieszkańców Wysp Brytyjskich?
- Kocham książki Roalda Dahla, ale 2.5 miliona złotych by przenieść chatkę? Czy oni są poważni? Z napływających tantiemów nie są w stanie tego opłacić? - pisze ktoś na Twitterze.
No właśnie według wyliczeń każdego dnia w roku i to co minutę sprzedaje się 12 książek Dahla. Rodzina pisarza korzysta z tantiemów za 100 milionów sprzedanych do tej pory książek. Prośba o zebranie przez czytelników 2.5 miliona złotych jest tym bardziej zaskakująca, że chodzi tylko o przeniesienie przedmiotów z chatki do budynku muzeum.
W środku jest fotel, w którym Dahl pisał (sam zamontował przy nim drewniany blat do pisania), żółte ryzy papieru, który importował z USA. Na podłodze leży warstwa wygumkowywanego latami papieru (Dahl pisał tylko ołówkiem), wymieszana z papierkami po cukierkach.
Pod dachem muzeum pisarza, które znajduje się tuż obok chatki, wszystkie przedmioty mają zostać tak samo ułożone. Chatki postanowiono nie odnawiać. - Ludzie zadają mi pytania, które nie dotyczą naprawdę dobrej wiadomości, jaką jest to, że ratujemy te przedmioty i wreszcie pokażemy je zwiedzającym - tłumaczy się Amanda Conquy, kierownikiem Muzeum Roalda Dahla w miejscowości Great Missenden.
Z zarobionych przez placówkę w zeszłym roku pieniędzy, tylko 10% przekazanych zostało na potrzeby muzeum i fundacji charytatywnej pisarza.
usc/ na podst.Guardian