- Mnie wkurza, jak się mnie nazywa mistrzem. No zaraz, no to na Śląsku każdy jest mistrz, bo w gwarze mówi. Ja jestem po prostu ten, który odważył się tą gębę otworzyć - mówi Edward Cyfus, bohater reportażu "Łuczywa mózić sia po warnijsku".
Cyfus – autor gawęd "po naszamu" oraz jego (nieformalny) uczeń i przyjaciel Łukasz Ruch wiedzą, że zachowanie tradycyjnej dla Warmiaków mowy jest niemożliwe. Próbują jednak ocalić ją od zapomnienia. Cyfus napisał elementarz, nagrywa radiowe gawędy. Obaj uważają, że poprzez gwarę najlepiej można zrozumieć Warmiaków i ich szczególnie pogmatwaną dwudziestowieczną historię.
- Prababcia mówiła tylko gwarą - opowiada Łukasz Ruch - Mój dziadek wspominał, że go na siłę uczyli pacierza po polsku. Dziadkowie już mówili po polsku, czasem jak się kłócili, to coś po warmińsku im się wymsknęło. A jak nie chcieli, żebym ja coś zrozumiał, to mówili po niemiecku. Po drugiej wojnie nie było oficjalnego nakazu, aby z gwary rezygnować, ale ludzie mówiący w ten sposób byli na Warmii dyskryminowani.
- Przekleństwem stało się to dla ludzi, którzy inaczej, niż tą gwarą, mówić nie potrafili. Nawet jak próbowali mówić po polsku, to nie będzie ani warmiński, ani czysto polski - mówi Cyfus, którego cała rodzina po wojnie wyjechała do Niemiec. On wrócił do Polski. - Ojciec służył w Wehrmachcie, mama była jeńcem w Związku Radzieckim - opowiada - Byli Niemcami, więc ja w rubrykach piszę narodowość niemiecka, obywatelstwo polskie. To zostanie moim dylematem do końca życia, bo ten który walczył o polskość, czuł się przed wojną Warmiakiem-Polakiem też był obywatelem niemieckim.
***
W reportażu "Łuczywa mózić sia po warnijsku" wykorzystane zostały także nagrania Anny Szewczuk z Archiwum PR, fragmenty wystąpień działaczy PZPR z lat 50. i 60. oraz nagrania pochodzące ze Zbiorów Fonograficznych Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Audycja Bartosza Panka otrzymała II nagrodę w konkursie "Mazury-Cud Natury" na reportaż radiowy.
usc